Kucharz Łukaszenki? Prigożyn już na Białorusi. Szykują bazę dla wagnerowców

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Łukaszenka podczas wręczenia nominacji na awanse wojskowym, wtorek, 27 czerwca.
Łukaszenka podczas wręczenia nominacji na awanse wojskowym, wtorek, 27 czerwca. president.gov.by
Przywódca nieudanego buntu trafił już pod skrzydła białoruskiego dyktatora. To początek nowego etapu w karierze Prigożyna i działalności wagnerowców czy może jednak początek… końca?

We wtorkowy poranek niezależne źródło internetowe Biełaruski Hajun podało, że odrzutowiec Embraer 600 o numerze lotu RA-02795, używany przez szefa Grupy Wagnera wylądował na lotnisku wojskowym Maczuliszczy pod Mińskiem. Niedługo potem Alaksandr Łukaszenka potwierdził przybycie Jewgienija Prigożyna. W ten sposób zrealizowany został jeden z punktów porozumienia zawartego w sobotę wieczorem. We wtorek wieczorem Władimir Putin publicznie stwierdził, że na Białoruś, za swym szefem, mogą się też udać ci wagnerowcy, którzy tego chcą.

Czy to koniec historii? Na pewno nie. Przeciwnie, pytań wręcz przybywa. Jaki status prawny będą mieć Prigożyn i jego ludzie na Białorusi? Czyje rozkazy będą wykonywać? Co w ogóle będą tam robić? Czy Prigożyn zachowa choćby część biznesowego imperium w Rosji i czy zachowa wpływ na działalność Grupy Wagnera np. w Afryce? Wreszcie: czy, jak i kiedy Putin zemści się na wiarołomcy?

Baza wagnerowców na Białorusi?

Na terenie jednostki wojskowej w obwodzie mohylewskim w pobliżu miejscowości Osipowicze ruszyły wielkie prace budowlane – donoszą niezależne białoruskie i rosyjskie media. Przypuszcza się, że w pobliżu Osipowicz budowany jest obóz dla tych wagnerowców, którzy zdecydowali się podążyć na Białoruś za Jewgienijem Prigożynem. Baza ma pomieścić nawet 8 tys. ludzi. Skala duża, mimo że z ostatnich doniesień nie wynika, żeby za swoim szefem na Białoruś udało się więcej niż tysiąc.

Nie wiadomo jeszcze, czy zwykli najemnicy, którzy rzekomo podążali za Prigożynem, dotarli do Mińska. Po zawróceniu kolumny spod Moskwy wagnerowcy udali się do obwodu ługańskiego. Nikt ich jeszcze nie widział na Białorusi. - Nie budujemy jeszcze żadnych obozów. Ale jeśli będą chcieli, to ich zakwaterujemy... Ale na razie są w Ługańsku w swoich obozach – zapewniał we wtorek.

Rosyjski portal Wiorstka informował już w poniedziałek o przygotowywaniu miejsca dla wagnerowców. Łukaszenka częściowo to potwierdził: "Zaoferowaliśmy im jedną z opuszczonych jednostek wojskowych. Proszę - jest ogrodzenie, wszystko tam jest. Postawcie namioty. Pomożemy w czym możemy".

Co wagnerowcy będą robić na Białorusi?

Wciąż nie wiadomo, co Prigożyn i jego ludzie mieliby konkretnie robić na Białorusi. Być może zostaną zaangażowani do działań hybrydowych przeciwko sąsiednim państwom NATO? Łukaszenka zapewnił, że „żadna broń nuklearna nie będzie pilnowana przez Wagnera”, co akurat jest oczywiste, bo tym na terytorium białoruskim zajmuje się rosyjskie wojsko. Łukaszenka mówi, że wagnerowcy podzielą się swoim wojennym doświadczeniem z białoruskim wojskiem. No ale przecież nikt ich za to nie będzie utrzymywał – no chyba że Prigożyn nie tylko sam się utrzyma, ale może i jeszcze odpali coś Łukaszence?

Wszak o tym, że Prigożyn i jego najemnicy, którzy wyjechali na Białoruś, mogą nadal realizować projekty w Afryce, powiedziało portalowi Meduza kilka niezależnych źródeł po obu stronach niedawnego konfliktu. Afrykański biznes zaś to setki milionów dolarów choćby z eksploatacji złóż złota i diamentów. Zmieni się tylko to, że główną bazą nie będzie Mołkino w Kraju Krasnodarskim w Rosji, ale jakaś baza na Białorusi. Zaś sprzęt, broń i ludzi transportować będzie do Afryki nie wojskowe lotnictwo rosyjskie, lecz zajmie się tym ministerstwo obrony Białorusi.

Zresztą już wcześniej Białoruś była wykorzystywana jako punkt tranzytowy w transporcie powietrznym wojska rosyjskiego do Afryki. Reżim Łukaszenki i reżim Putina blisko współpracują na odcinku afrykańskim, choćby sprowadzając nielegalnych imigrantów i wypychając ich na granice z krajami NATO i UE, głównie Polską. Co ważne, Moskwa nadal będzie miała wpływ na działania wagnerowców w Afryce potencjalnie zarządzane z Białorusi, bo samoloty białoruskie latające do Afryki i tak są skazane na przelot przez rosyjską przestrzeń powietrzną.

Czy, kiedy i jak zemści się Putin?

W poniedziałek Putin faktycznie potwierdził, że niektórzy najemnicy będą mogli "opuścić kraj", ale nie sprecyzował, jaki status prawny będą mieć na terytorium Białorusi. Kreml prawdopodobnie uzna tych, którzy podążają za Prigożynem na Białoruś, za zdrajców. Kwestią czasu będzie dokonanie na nich zemsty. Wagnerowcy z samym Prigożynem na czele, powinni pamiętać, że Łukaszenka może ich wydać Kremlowi w ramach ekstradycji. Skoro można było zamknąć śledztwo ws. buntu wojskowego de facto wbrew prawu, to można je będzie w dowolnym momencie ponownie otworzyć.

Tak naprawdę to umowa trzech gangsterów, gdzie żaden z nich nie ufa dwóm pozostałym. Najbardziej za siebie powinien się oczywiście oglądać Prigożyn. Wiele wskazuje na to, że Putin nie wybaczy mu upokorzenia z ostatniego weekendu. Z drugiej strony, czy Łukaszence może Prigożyn zaufać? Panowie znają się od 2002 roku, gdy Łukaszenka odwiedził należącą do Prigożyna pływającą restaurację w St. Petersburgu. Istnieje bardzo niewiele informacji na temat kontaktów Łukaszenki i Prigożyna. Nic nie wiadomo też o biznesowej aktywności Prigożyna na Białorusi. Natomiast parę miesięcy temu były doniesienia, że wagnerowcy werbują najemników w jednej z agencji ochrony na Białorusi.

W sumie jedyne wydarzenie, które łączy Łukaszenkę i Prigożyna, to słynna sprawa najemników zatrzymanych pod Mińskiem na finiszu kampanii prezydenckiej na Białorusi latem 2020 r. Białoruskie KGB zatrzymało wtedy ponad 30 wagnerowców, którzy tranzytem przez Białoruś mieli udać się na Bliski Wschód (potem okazało się, że to operacja ukraińskich służb, które chciały wciągnąć tych najemników, ściganych za zbrodnie w Donbasie, w pułapkę). Łukaszenka najpierw ogłosił, że najemnicy mieli wywołać zamieszki w kraju i mu zaszkodzić, ale potem oddała ich Rosji, odrzucając wnioski o ekstradycję ze strony Kijowa.

Prigożyn chwalił wtedy Łukaszenkę za wypuszczenie wagnerowców. Z kolei Łukaszenka – jeszcze w czasie, gdy najemnicy siedzieli w areszcie – udzielił wywiadu ukraińskiemu dziennikarzowi Dmitrijowi Gordonowi, w którym wspomniał o Prigożynie (ten wtedy jeszcze nie przyznawał się do Grupy Wagnera): „Mówisz Wagner. Wiemy, kto stoi na czele struktury, Żenia Prigożyn. Tak go nazywam, Żenia. Mamy z nim najlepsze relacje. Bliskie.”

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

l
list
"Herbatki" z samowara raczej mu nie podadzą.
z
zeno
28 czerwca, 17:18, Wojna:

W wojnę nas pis pcha jak pilsudczycy w dwudziestoleciu

Totalnie POmyleni oddaliby Polskę pod but rosyjski czy niemiecki bez wojny - Targowica.

A
Adam
Moim zdaniem to prędzej będzie pułapka ! ktoś tu musi się wykazać szczerością nie ?
Wróć na i.pl Portal i.pl