Lech Poznań przedłużając kontrakt z Arturem Sobiechem, zabezpieczył sobie pozycję nr 9 na przyszły sezon.
- Artur będzie rywalizował o miejsce w ataku z naszym kapitanem, Mikaelem Ishakiem, a także Filipem Szymczakiem. Już poprzedni sezon pokazał, że ci piłkarze wzajemnie się doskonale uzupełniają
– powiedział dyrektor sportowy Lecha Poznań Tomasz Rząsa.
Co prawda z tym "doskonałym uzupełnianiem się" różnie od przyjścia Sobiecha bywało, ale doświadczony napastnik w końcówce sezonu potwierdził, że potrafi nadal strzelać ładne gole i jeśli nie ma kłopotów zdrowotnych, potrafi zastąpić, tych, którzy niemal przez cały sezon, byli odpowiedzialni za strzelanie bramek.
Sportowo się nie bronił
Artur Sobiech przebył w Lechu Poznań drogę od piłkarza, którego transfer spotkał się z dużą aprobatą, przez kompletny niewypał, aż do wartościowego jokera, którego doświadczenie może przydać się w kolejnym sezonie.
Przez półtora roku zmagał się z urazami i kontuzjami. To sprawiło, że zdecydowanie przegrywał rywalizację z będącymi w dobrej formie Mikaelem Ishakiem oraz Filipem Szymczakiem. Wydawało się, że Lech Poznań bez żalu pożegna się z Arturem Sobiechem. Grał rzadko, zajmował wysoką lokatę na liście płac, a przede wszystkim, wydawał się w tym zespole niepotrzebny.
Sobiech przychodził na Bułgarską latem 2021 roku, mając przed powrotem do Polski udany sezon w Fatih Karagumruk - ósmym wówczas zespole ligi tureckiej, w którym grał regularnie i zdobył 9 goli. Na papierze Kolejorz dokonał więc naprawdę solidnego wzmocnienia.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Przez cały pierwszy sezon w Lechu nie potrafił nikogo przekonać do własnych umiejętności. Najczęściej dreptał po boisku, chował za obrońców i nawet gol w Pucharze Polski nie zmienił jego notowań. Sprowadzenie przez Lecha Dawida Kownackiego wiosną 2022 roku pokazało, że można mieć drugiego napastnika, który w trudnych momentach da drużynie odpowiedni impuls ofensywny. „Kownaś” zrobił to, czego spodziewano się po Sobiechu.
Pod wodzą Johna van den Broma Sobiech był nadal „piłkarzem zagadką”. Jesienią widywaliśmy go bardzo rzadko. Kiedy już wychodził na boisko, to niczego szczególnego nie demonstrował. Można powiedzieć, że niemal przez dwa lata był bezużyteczny. Lecz, tak jak Velde czy Marchwiński, gdy zabrakło liderów ofensywy, przeszedł prawdziwą metamorfozę.
Ważne gole
Udany finisz, gdy zabrakło dwóch podstawowych napastników, zmienił jednak dotychczasowe opinie, że nic już z niego nie da się wykrzesać. Co więcej, zapracował na nową umowę i kibice w swoich komentarzach popierają tę decyzję.
W rewanżowym meczu z Fiorentiną pojawił się niespodziewanie w pierwszym składzie Lecha Poznań i strzelił gola na 3:0. Kolejorz co prawda nie awansował do półfinału LK, ale jego bramka pomogła pokonać włoski zespół i podnieść klubowy współczynnik z 17.000 do 19.000 punktów. Potem wpisał się na listę strzelców w wyjazdowym meczu z Radomiakiem.
W maju dokładał kolejne liczby. Asystował przy bramce Velde z Cracovią na 1:0, a w ostatnim meczu sezonu z Jagiellonią, z zimną krwią wykorzystał świetne podanie Dagerstala i otworzył wynik.
Te ostatnie mecze pokazały, że nadal umie strzelać bramki, dużo widzi, potrafi grać tyłem do bramki, jest niezły technicznie i jeśli jest w odpowiedniej formie fizycznej może być wartościowym zmiennikiem Ishaka i Szymczaka.
Co ciekawe Lech Poznań zaproponował Sobiechowi propozycję nowego kontraktu, ale pierwszą jego wersję napastnik odrzucił. Nie godził się bowiem na obniżenie pensji. Dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, gdy okazało się, że Łukasz Zwoliński zdecydował się na Raków, usiadł jednak z nim do negocjacji i udało się dojść do kompromisu. W myśli powiedzenia "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu"
- Zdecydowałem się przedłużyć kontrakt, bo Kolejorz zawsze walczy o najwyższe cele
- stwierdził Sobiech.
Jak pokazał ten sezon, trzeci napastnik też będzie miał mnóstwo okazji, by pokazać swoją wartość. Zapowiada się, że mniej eksploatowany będzie Mikael Ishak. Z jego obozu dochodzą co prawda informacje, że leczenie boreliozy przynosi spodziewane efekty, ale póki nie zacznie trenować z pełnymi obciążeniami, pojawiać się będą znaki zapytania odnośnie jego dyspozycji.
Wahania formy też mogą dotknąć Szymczaka, więc takie zabezpieczenie pozycji nr 9 w postaci Sobiecha przyda się Lechowi.
Piłkarze Lecha Poznań oraz ich partnerki na wakacjach. Zobac...
