Trudno znaleźć pocieszenie, kiedy twój klub odpada z europejskich pucharów po dwume-czu z mistrzem Luksemburga. Po kompromitacji z Dudelange kibice Legii mogli jednak choć na chwilę zapomnieć o tym, co piłkarze zrobili na międzynarodowej arenie. W niedzielę ich drużyna mierzyła się z Zagłębiem Sosnowiec, z którego fanami od lat łączy ich przyjaźń. W znakomitej atmosferze Żyleta (wzmocniona sporą delegacją gości z Sosnowca) od pierwszego gwizdka głośno dopingowała obie drużyny.
Sielanka trwała jednak tylko kilkanaście minut. W odpowiedzi na list otwarty właściciela i prezesa Dariusza Mioduskiego, w którym tłumaczył przyczyny porażki w pucharach wywiesili transparent z hasłem „Mioduski jedyny list jaki powinieneś napisać to list pożegnalny”. Skandowali też m.in.: „Kopacze gdzie są puchary?”, „Wam na Legii nie zależy, przegrywacie jak frajerzy”, „Jaki zarząd taka gra” i „Było strzelać w Luksemburgu”.
>> Po blamażu w Luksemburgu Legię czekają chude lata? "Klub jest zależny od wpływów z UEFA" <<
Atmosfera wokół mistrza Polski się zagęszcza, dziurę w budżecie trzeba będzie prawdopodobnie załatać transferami z klubu, Legia może też chcieć pożegnać się z najdroższymi w utrzymaniu piłkarzami. Być może ci ostatni zdali sobie w końcu z tego sprawę, bo przeciw Zagłębiu od początku legioniści zagrali ze sporym zaangażowaniem. Mieli przewagę optyczną i kilka okazji na zdobycie prowadzenia. Aktywny był zwłaszcza Carlitos, któremu niewiele zabrakło po uderzeniu bezpośrednio z rzutu wolnego (minimalnie obok słupka) i strzale z dystansu (trafił w poprzeczkę).
Wyższość Legii udokumentował w końcówce pierwszej połowy Artur Jędrzejczyk, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. „Jędza” w pucharach drużynie nie pomógł, bo... odsunięto go od pierwszego składu, chcąc zmusić do transferu. Nie był nawet zgłoszony do gry. A obrona była największą bolączką legionistów w przegranych dwumeczach ze Spartakiem Trnawa i Dudelange. Tymczasem po powrocie Jędrzejczyk zagrał w dwóch meczach i w obu zdobył po bramce.
Po przerwie kibicom przy Łazienkowskiej mogły przypomnieć się bramki tracone w pucharach. Po składnej akcji gości wyrównał wychowanek pobliskiego Sokoła Serock Daniel Wrzesiński. Do remisu doprowadził zespół, który w tym sezonie wygrał tylko ze słabą Pogonią Szczecin, a tydzień temu w Poznaniu przegrał 0:4.
Honor Legii uratował Carlitos, który po świetnym podaniu od Antolicia najpierw trafił w słupek, a po chwili dobił piłkę do pustej bramki. Wojskowi w końcu wygrali ligowy mecz u siebie (wcześniej 1:3 z Zagłębiem Lubin i 0:0 z Lechią Gdańsk), ale nie zachwycili. Przed Ricardo Sa Pinto jeszcze wiele pracy. Czy uda mu się odmienić grę drużyny? "Co ja widzę, o mój Boże, tu Guardiola nie pomoże" - kpili kibice po bramce dla Zagłębie.
Kolejny mecz Legia rozegra w niedzielę o 15.30 przy Łazienkowskiej. Jej rywalem będzie Wisła Płock.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Cafu po meczu Legia - Dudelange: Zdenerwowanie kibiców jest zrozumiałe