Dotyczy to takich preparatów jak: gripex, ibuprom zatoki, modafen, ekstra gripex, nurofen zatoki czy thiocodin. Rozporządzenie to obowiązuje wprawdzie już od 1 lipca 2015 r., ale dopiero teraz, po okresie masowych przeziębień i zachorowań na grypę, okazało się, że jest nie do końca dopracowane.
- Paradoks polega na tym, że pacjent nie może kupić np. dwóch opakowań gripexu po 12 tabletek, ale może od razu poprosić o opakowanie liczące 24 sztuki - mówi Maciej Zaklika z Apteki „Na dobre i na złe” w Oleśnie. - To samo dotyczy innych leków z pseudoefedryną czy kodeiną.
Przepisy wskazują bowiem, ile opakowań możemy sprzedać, natomiast nie precyzują liczby tabletek. Poza tym pojawiają się też ostatnio nowe preparaty z tymi substancjami, produkowane w formie saszetek, których sposobu dystrybucji w ogóle nie uwzględniono.
Pseudoefedryna, jak i kodeina, które wchodzą w skład wielu leków na przeziębienie, należą do silnych środków psychoaktywnych. Działają jak narkotyk, a techniki ich pozyskiwania z tabletek są powszechnie znane. Znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii (to oficjalna nazwa rozporządzenia), którą uchwalili w lipcu posłowie, miała to ukrócić.
- Jeden z przepisów ustawy, który dotyczy młodocianych, w całości popieramy - podkreśla Maciej Zaklika. - Zabrania on bowiem sprzedaży leków z tej grupy osobom, które nie mają ukończonych 18 lat. Farmaceuta ma prawo poprosić kupującego o dowód tożsamości, wcześniej nie mógł tego zrobić. Ale w przypadku dorosłych ustawa kuleje.
Pacjent, jeśli chce, i tak postawi na swoim. Wyjdzie bowiem z apteki z jednym opakowaniem i wróci po kolejne.
Ustawa miała też zahamować nadmierny wykup leków ze środkami psychoaktywnymi i ich wywóz za granicę.
- Powinna także ukrócić samoleczenie - dodaje Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Jedno opakowanie tabletek na przeziębienie w zupełności wystarczy. Kuracja na własną rękę powinna trwać najdłużej trzy dni. Jeśli nie pomaga, wtedy trzeba pójść do lekarza.