Zahović opuszczał szatnię uśmiechnięty. Bramki nie zdobył, ale ten mecz solidnie wybiegał.
- Jestem szczęśliwy, że mogliśmy coś fajnego zaprezentować naszym kibicom, szczególnie po porażce w pierwszym meczu. Odrobiliśmy lekcję po porażce w Gandawie i mam nadzieję, że zaprocentuje to w przyszłości – mówił Słoweniec.
Jak ocenia swój występ, gdzie się lepiej czuje?
- Każdy mecz jest inny. Czuję się komfortowo grając jako „dziewiątka” i „dziesiątka”. Ale jak trzeba będzie to mogę też grać jako „ósemka” a nawet „szóstka”. Mogę grać wszędzie, byle bym tylko coś dawał drużynie – mówił Zahović.
Zahović grał od początku do końca, co u trenera Gustafssona nie zdarzało się zbyt często. W obecnym sezonie po raz pierwszy.
- Nie miałem okazji wcześniej grać 90 minut. Tym większa radość, że dziś byłem w stanie sobie z tym poradzić. Walczyłem do końca, starałem się pomóc drużynie i mam nadzieję, że to nie był ostatni raz – mówił po meczu.
Przed Pogonią teraz spotkanie ligowe z ŁKS w Łodzi. Początek o godz. 15 w niedzielę. Skoro Portowcom udało się pokonać w bardzo dobrym stylu mocny zespół z Belgii, to warto byłoby wrócić z wygraną z Łodzi.
- Taki jest nasz cel. Pojedziemy po zwycięstwo. Ale dziś nie ma co myśleć o meczu z ŁKS, bo cieszymy się dobrym występem z Gent, trzeba dobrze wypocząć w nocy, a od jutra będziemy się już koncentrować na meczu w Łodzi.
