Spis treści
We wtorek po godzinie 17 Michał Woś wyszedł z budynku prokuratury. - Uzurpatorzy pana Bodnara i Tuska realizują to zlecenie polityczne. Jeden jedyny punkt programu Tuska, czyli J**ać PiS. Ten rząd nie przedstawia nic innego, jak tylko odwracanie uwagi opinii publicznej właśnie pseudo rozliczeniami - stwierdził polityk.
- Wysłuchałem tego bełkotu, jakobym naruszał interes publiczny tym, że państwo Polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów, że zyskało narzędzia do łapania rosyjskich szpiegów. Wysłuchałem co prokurator miał do powiedzenia, oświadczyłem, że działa jako organ nieuprawniony, w związku z tym zarówno prokurator, który prowadzi postępowanie pan Wielgomas, jak i kierownik zespołu śledczego nr 2 prok. Woźniak zostali poinformowani, że nie uznaję działania przez organ nieuprawniony, w związku z tym nie mam statusu podejrzanego - tłumaczył dziennikarzom.
Uchylenie immunitetu Michałowi Wosiowi
28 czerwca Sejm uchylił immunitet Michałowi Wosiowi w związku ze śledztwem Prokuratury Krajowej, które dotyczy nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Jednym z wątków postępowania jest m.in. decyzja Michała Wosia, jako wiceministra sprawiedliwości, o wydaniu 25 mln zł z tego funduszu na zakup przez CBA oprogramowania szpiegującego Pegasus. Materiał dowodowy w tej sprawie to m.in. raport pokontrolny NIK, wyjaśnienia Tomasza M. (jednego z podejrzanych w śledztwie ws. Funduszu Sprawiedliwości), a także zabezpieczona dokumentacja resortu sprawiedliwości.
Co prokuratura zarzuca byłemu wiceministrowi sprawiedliwości?
Zdaniem Prokuratury Krajowej materiał uzasadnia podejrzenie, że Michał Woś – jako wiceminister sprawiedliwości – który był upoważniony do dysponowania Funduszem Sprawiedliwości, „działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami (...) nie dopełnił powierzonych mu obowiązków”.
W ocenie prokuratury Michał Woś, zawierając z szefem CBA umowę o przekazanie z funduszu 25 mln zł na zakup Pegasusa wiedział, że CBA „nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła”. Prokuratura wskazała, że ustawa o CBA mówi, że służba ta jest finansowana z budżetu państwa. Ponadto – jak zaznacza prokuratura – decyzje o zakupie Pegasusa zapadły przed wejściem w życie w 2017 roku rozporządzenia, w którym minister sprawiedliwości zezwolił na przekazywanie środków z Funduszu Sprawiedliwości poza konkursem.
Jak tłumaczy się polityk Suwerennej Polski?
Do przesłuchania Michała Wosia miało dojść 15 lipca, jednak wówczas polityk nie stawił się ze względu na to, że – jak tłumaczył trzy dni później – odebrał wezwanie, ale już po terminie przesłuchania. Kolejna czynność ogłoszenia zarzutów i przesłuchania posła Suwerennej Polski została zaplanowana na 5 sierpnia, lecz też do niej nie doszło.
Michał Woś zapewnił wówczas w rozmowie z PAP, że stawi się w prokuraturze w kolejnym wyznaczonym terminie. – Niech prokuratura działa zgodnie z prawem, działa skutecznie i niech po prostu realizuje formalne doręczenie. Jak je zrealizuje, to nie widzę najmniejszego kłopotu i problemu w tym, żeby jeszcze raz móc powtórzyć, że jej działania są skrajnie polityczne i że do żadnego przestępstwa nie mogło dojść – mówił.
Podkreślił wówczas, że jego działania były zgodne z prawem. – Ściganie mnie za to, że państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów jest po prostu kuriozalne – dodał.
Śledztwo w sprawie Funduszu Sprawiedliwości
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego. Jest wielowątkowe. Toczy się m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, do których należało zarządzanie, rozdysponowanie i rozliczenie środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz ma na celu przede wszystkim pomoc ofiarom przestępstw, a także m.in. pomoc postpenitencjarną.
W ocenie prokuratury udzielali oni – działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych – w sposób uznaniowy i dowolny wsparcia finansowego beneficjentom programów nieposiadających związku z celami Funduszu Sprawiedliwości, czym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa oraz interesu prywatnego, co spowodowało ograniczenie dostępności środków dla uprawnionych podmiotów.
Zarzuty postawiono już kilkunastu osobom. Trzy z nich trafiły do aresztu.
