Zbliżający się europejski czempionat dla łyżwiarzy szybkich z krótkiego toru będzie czwartym w historii rozgrywanym w Dreźnie. Podczas mistrzostw Europy w 2010, 2014 i 2018 w mieście nad Łabą zabrakło Polaków na podium, ale za to w ostatnich latach tamtejsza arena była przyjazna Biało-Czerwonym.
Dwa lata temu w Dreźnie mistrzem świata juniorów na 500 metrów został Michał Niewiński, który ponadto zajął trzecie miejsce na 1000 m i ustanowił juniorski rekord globu na 1500 m, do dziś pozostający przy nazwisku Polaka. Z kolei w ubiegłorocznym Pucharze Świata Biało-Czerwoni wywalczyli indywidualnie trzy trzecie miejsca za sprawą Kamili Stormowskiej i Łukasza Kuczyńskiego.
– O medale będzie trudniej niż przed rokiem na mistrzostwach Europu w Gdańsku, gdyż poziom sportowy wszystkich zawodników bardzo mocno wzrasta i będzie wzrastać. Wszystko w związku ze zbliżającymi się kwalifikacjami olimpijskimi i samymi igrzyskami we Włoszech
– wskazała Urszula Kamińska, trener główny reprezentacji Polski w short tracku.
Swoje trofeum w Dreźnie wywalczyła również Natalia Maliszewska. W lutym 2019 roku zajęła trzecie miejsce w Pucharze Świata na 500 metrów, a tydzień później w Turynie pieczętowała triumf w globalnym cyklu. W ostatnich czterech edycjach mistrzostw Europy, w których brała udział, 29-letnia zawodniczka zdobywała medale na 500 metrów. Więcej indywidualnych krążków od niej ma jedynie jej siostra Patrycja, która w latach 2011-2015 pięciokrotnie stawała w pojedynkę na podium mistrzostw Europy. W tym sezonie Maliszewska wróciła do rywalizacji, ale jest świadoma, że na razie daleko jej do dyspozycji z najlepszych sezonów.
– Myślałam, że powrót będzie wyglądał tak jak sobie założyłam, ale nie da się ukryć, że przez półtora roku byłam poza rywalizacją. Moja głowa nastawiała się na to, że po powrocie do ścigania będzie tak jak wcześniej, ale niestety, niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć
– przyznała zawodniczka, która swoje rekordy życiowe na 500 i 1000 m ustanowiła ponad trzy lata temu właśnie w Dreźnie.
– Tutaj warunki są bardzo dobre. Lód jest bardzo szybki, ma przyczepność. W Dreźnie zrobię wszystko, co w mojej mocy, natomiast jestem realistką i bardziej liczę na wysokie miejsca w sztafetach. Sztafeta ostatnio nam wychodzi i czuję, że jestem jej solidnym elementem. Kto może nam zagrozić wśród kobiet? Holenderki zawsze błyszczały i ciężko będzie je zrzucić ze szczytu. W niektórych pojedynczych biegach pokazywałyśmy, że jesteśmy w stanie utrzeć im nosa. Nie należy zapominać też o Włoszkach. To może być naprawdę fajna walka. Tak samo powinno być w mikście, gdzie do gry o medale zapewne włączą się też Belgowie
– oceniła łyżwiarka Juvenii Białystok.
Największą nadzieją polskiej kadry na sukces w Dreźnie są starty Niewińskiego i sztafet. Jesienią 21-latek dwukrotnie meldował się na podium PŚ na 1000 metrów i z pewnością ma największe szanse stać się drugim po Bartoszu Konopko (brąz w superfinale na 3000 metrów w 2016 roku w Soczi) polskim medalistą mistrzostw Europy w rywalizacji mężczyzn.
Z kolei nasze sztafety doskonale radziły sobie w dwóch poprzednich edycjach europejskiego czempionatu w Gdańsku. Przed rokiem w hali "Olivia" Biało-Czerwoni byli drudzy w mikście, a także trzeci w rywalizacji męskich sztafet, broniąc tym samym brązu z 2023 roku. Polska kadra nieprzerwanie od 2019 roku zdobywa medale mistrzostw Europy i ma wszelkie podstawy myśleć o kontynuowaniu tej serii.
Druga z tegorocznych mistrzowskich imprez, czempionat globu, odbędzie się w dniach 14-16 marca w Pekinie.(PAP)
