Przed "meczem o honor" reprezentanci mogli zanotować najsłabszy wynik drużyny narodowej w naszej historii. 0 punktów po dwóch meczach z bilansem bramek 1:5? Gorzej było tylko w 2002 roku, kiedy Jerzy Engel również pogubił się w doborze zawodników i po dwóch rozegranych spotkaniach mógł "pochwalić się" zerowym bilansem - zarówno punktowym, jak i bramkowym. Mimo wszystko, kadra w XXI wieku potrafiła ostatnie mecze w grupie wygrywać, a trzy punkty w grupie nie wyglądały źle w stosunku do innych ekip z ostatnich miejsc. Zwycięstwo z Japonią zrodziło się w bólach natomiast kadrowicze uniknęli totalnej kompromitacji.
Biorąc pod uwagę wynik drużyn europejskich, lepsi jesteśmy tylko od Islandii. Pozostałe drużyny, które pożegnały się już z turniejem, są z pozostałych kontynentów oraz zajmują niższe miejsce w rankingu FIFA. Większość z tzw. "outsiderów" pozostawiła jednak po sobie dobre wrażenie. Arabia Saudyjska wydarła punkty mocniejszemu Egiptowi, sami "Faraonowie" mogli liczyć na dobry wynik przy odrobinie szczęścia. Iran oraz Maroko do końca walczyły z iberyjskimi kandydatami do mistrzostwa, natomiast historia Panamy jest tematem na film dokumentalny. Reprezentacja Polski rozczarowała natomiast nie tylko wynikami, ale także topornym i kompletnie niepraktycznym stylem, czy też - jego brakiem.
Na 1. miejscu z najlepszym wynikiem znalazła się kadra Belgii, która zdobyła w trzech meczach aż dziewięć bramek. Tuż za nią uplasowali się niezwykle mocni w grupie Chorwaci, a na najniższym stopniu podium stanął Urugwaj, którego bramkarz jeszcze nie skapitulował na mistrzostwach. Na drugim biegunie znajduje się Panama z zerowym dorobkiem punktowym i jedenastoma straconymi bramkami. Tuż przed nią mamy Egipt. Pozostałe drużyny zdobyły co najmniej punkt.