Kilka dni przed startem mundialu sporo mówiło się o tym, że Katarczycy mieli przekupić reprezentację Ekwadoru, aby ci celowo przegrali mecz z gospodarzem turnieju.
Według doniesień skorumpowanych zostało ośmiu Ekwadorczyków za kwotę 7,4 mln dolarów. Za pieniądze mieliby odpuścić drugą połowę, w której Katar strzeliłby jedyną, zwycięską bramkę. Plotkę rozpowszechnił Amjad Taha, dziennikarz, bloger, pracujący dla Brytyjskiego Centrum Studiów i Badań nad Bliskim Wschodem.
– Internet jest wspaniałym narzędziem, ale myślę, że jest też bardzo niebezpieczny. Istnieje wiele nieprawdziwych informacji. Przygotowujemy i szkolimy od wielu lat. Jesteśmy razem, silni i zjednoczeni, nikt nie może nas zdestabilizować tą krytyką, nie wpłynie to na nas w żaden sposób
– powiedział selekcjoner reprezentacji Kataru, odnosząc się do sugestii przekupienia zawodników Ekwadoru przez gospodarzy mundialu.
Pierwszą kontrowersję mieliśmy już w 2. minucie. Ekwadorczycy wrzucili piłkę w pole karne. Do piłki wyszedł bramkarz Kataru i zrobiło się spore zamieszanie. Ostatecznie do piłki dopadł jeden z zawodników z Ameryki Południowej i podał ją do Valencii, który strzelił bramkę głową. Arbiter główny po analizie VAR uznał, że był ofsajd. Z racji tego, że bramkarz opuścił bramkę, linia spalonego była liczona od niego - za jego plecami był tylko jeden obrońca.
MŚ 2022 w GOL24
