Jego proces miał się zacząć dwa dni wcześniej, ale 49-latkowi tak podskoczyło ciśnienie w celi, że lekarz więzienny nie zgodził się na jego przyjazd do sądu. W piątek już nie było takich problemów i oskarżony wziął udział w rozprawie. Pojawił się w gorsecie ortopedycznym na szyi. Broniąca go adwokat Anna Piechowska – Miklaszewska wyjaśniła nam, że oskarżony od dłuższego czasu w ten sposób porusza się w zakładzie karnym w Łodzi, ponieważ narzeka na schorzenie kręgosłupa i czeka go operacja.
Jest to odprysk głośnej sprawy Romana K., który – według śledczych – chciał zabić swoją byłą żonę Ewę K. i w tej sprawie zwrócił się do dawnego kolegi z seminarium Edmunda G. Dalej sprawa komplikuje się, bowiem w sprawie tej wyznaczono aż trzy procesy. Główny, gdzie na ławie oskarżonych zasiada były ksiądz i poseł, toczy się za zamkniętymi drzwiami w Sądzie Okręgowym w Łodzi.
Teraz zaczął się drugi proces, podczas którego prokurator Jerzy Zubrzycki zarzucił oskarżonemu Edmundowi G, że w październiku 2012 roku działając w Łodzi i Gdańsku nakłaniał 42-letniego dzisiaj Ernesta S. do zabójstwa byłej żony byłego księdza - Ewy K., która w tej sprawie jest pokrzywdzoną. Mieszka ona w Kanadzie, ale ostatnio przebywa w Polsce, bowiem w środę stawiła się w sądzie, jednak nike chciała rozmawiać z mediami. W piątek już jej nie było.
Ponadto w sprawie tej afery kryminalnej w Sądzie Rejonowym Łódź – Śródmieście rozpocznie się trzeci proces. Na ławie oskarżonych zasiądą: Edmund G. i Ernest S., którzy – jak nas poinformował prokurator Zubrzycki – szantażowali byłego księdza, że jak im nie zapłaci, to oni ujawnią jego mroczne projekty dotyczące zabójstwa byłej żony. Za milczenie żądali do 100 tys. zł, ale nie dostali ani złotówki. W tym wątku pokrzywdzonym jest Roman K.
Jeśli chodzi o wątek główny, to według prokuratury Edmund G. - na polecenie redaktora „Faktów i Mitów” - wybrał się z tajną misją (m.in. wziął ze sobą nawet perukę) do Kanady, aby zabić Ewę K., do czego na szczęście nie doszło. Edmund G. wrócił do Łodzi i opowiedział o fiasku swej misji. Jednak Roman K. nie przejął się i oznajmił, że jego byłą żonę będzie można zamordować w Polsce, bowiem z okazji Dnia Wszystkich Świętych – 1 listopada 2012 roku – przyjedzie na groby swoich bliskich. Był tak zdeterminowany, że zaproponował dwa zbrodnicze scenariusze: Edmund G. podaje się za funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, zwabia kobietę i zabija bądź podszywa się pod znanego dziennikarza gazety ogólnopolskiej (pada jego imię i nazwisko), umawia się z Ewą K. i morduje. Zapłatą miało być 200 tys. zł.
Edmund G. wybrał drugi wariant. Zadzwonił do Ewy K., podał się za dziennikarza i umówił na spotkanie, do którego doszło 9 listopada 2012 roku. Podczas rozmowy Edmund G. ujawnił zabójcze plany jej byłego męża. Efekt był taki, że wstrząśnięta kobieta zadzwoniła do Romana K., a Edmund G. zgłosił się do prokuratury.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
- Noc Muzeów w Łodzi. Jak wykorzystali ją łodzianie? [ZDJĘCIA]
- Wielki remont Grand Hotelu. Tych wnętrz już nie zobaczycie!
- Mini Bieg ulicą Piotrkowską Rossmann Run 2019 [ZDJĘCIA]
- Moto Weteran Bazar na Starcie [ZDJĘCIA]
- Opera "Człowiek z Manufaktury" dobrze zabrzniała na Rynku
- Rozbiór województwa łódzkiego? Częstochowa nie odpuszcza
