Niemcy chcą wpływać na media w Polsce
„Zobowiązanie, które się opłaca” – tak niemiecki dziennik „Deutsche Welle” opisuje mechanizm i cel zakupu Gremi Media, wydawcy „Rzeczpospolitej”, przez Pluralis. 40 proc. akcji Gremi Media trafiło w ręce zagranicznego funduszu, a transakcję faktycznie sfinansował niemiecki bank GLS, który kierował się pobudkami politycznymi. Starszy doradca firmy Pluralis Max von Abendroth przyznaje, że Polska jest dla nich „głównym punktem bieżącej działalności”.
Lichocka wyjaśnia, dlaczego Niemcy chcą ingerować w rynek mediów
Joanna Lichocka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Rady Mediów Narodowych, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, pytana przez i.pl o to, dlaczego – jej zdaniem – Niemcy chciałyby ingerować w rynek mediów w Polsce, odpowiedziała, że „to jest konsekwentna polityka niemiecka, żeby kontrolować opinię publiczną w Polsce”.
– Dla mnie jest to oczywista realizacja interesów niemieckich w Polsce. Zapewne Niemcy uważają, że próba wpłynięcia na to, jakie opinie polityczne przeważają, będzie miała swoje odzwierciedlenie w wyborach parlamentarnych w Polsce – dodała.
Zdaniem Joanny Lichockiej „należy patrzeć na to, jak się zachowują media niemieckie wydawane po polsku, pod kątem realizacji celów politycznych Berlina”. – Widać, że wydawnictwa należące choćby do Ringier Axel Springer, są tytułami nastawionymi na walkę z rządem, który definiuje takie cele polityki zagranicznej, jak np. reparacje za II wojnę światową od Niemców. Widać też wyraźnie, że Berlin chce, żeby nad Wisłą rządziła ekipa Donalda Tuska albo jakaś inna spolegliwa wobec Berlina – zwróciła uwagę. Zdaniem poseł PiS „tak należy patrzeć na ich kolejne inwestycje w mediach”.
Niemcy chcą doprowadzić do zmiany władzy w Polsce?
Joanna Lichocka dopytywana, czy można zatem powiedzieć wprost, że poprzez media Niemcy chciałyby doprowadzić do zmiany władzy w Polsce, odpowiedziała, że Niemcy poprzez media chcą urabiać opinię publiczną w Polsce i to również ma potem wpływ na wynik wyborczy. – To jest oczywiste – dodała.
– Fakt, że w Polsce nie ma wielkiego oburzenia wobec konsekwentnie realizowanej przez Berlin polityki pokazuje, w jak dalekim stopniu zwasalizowane jest środowisko dziennikarskie i opiniotwórcze – podkreśliła.
Poseł PiS zwróciła uwagę, że „gdyby polski bank sfinansował zakup jednego z ważniejszych dzienników w Berlinie, to w Niemczech byłby skandal i natychmiast była na ten temat wielka dyskusja i bojkot takiego dziennika”. – Natomiast w Polsce jest cisza – zauważyła.

lena