Donald Trump nakłada kolejne sankcje na Iran, tym razem uderza w najwyższego duchowo-politycznego przywódcę Iranu ajatollaha Alego Chameneia i innych przedstawicieli władz tego kraju..
Reakcja Teheranu była natychmiastowa: to trwale zamyka "ścieżkę dyplomacji" między Waszyngtonem i Teheranem. -Zdesperowana administracja prezydenta USA Donalda Trumpa niszczy przyjęte mechanizmy międzynarodowe służące utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa na świecie - przekazał na Twitterze rzecznik irańskiej dyplomacji resortu Abbas Musawi.
Źródło:
RUPTLY
Poza Chameneim sankcje objęły też ośmiu dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. To reakcja na agresywne zachowania, w tym zniszczenie kilka dni temu amerykańskiego drona. Amerykanie zapowiadają, że niebawem sankcje obejmą też szefa irańskiej dyplomacji Mohammada Dżawada Zarifa. Sankcje, jak ujawnili waszyngtońscy urzędnicy oznacza zamrożenie irańskich aktywów bankowych, wartych miliardy dolarów.
Znaczące jest wprowadzenie sankcji wobec Ali Chamenei. On jest rzeczywiście najwyższym przywódcą, ma najważniejszy głos w sprawach polityki i wojska Iranu, ma też ogromną siłę ekonomiczną. Nadzoruje organizację Setad, która skonfiskowała mienie po rewolucji 1979 r. i przekształciła w firmę z majątkiem wartym 95 mld doarów.
Setad był już objęty sankcjami USA, ale prezydent Trump poszedł dalej, atakując każdego, kto jest związany z ajatollahem - przypuszczalnie włączając w to osoby zasiadające w zarządach spółek lub urzędników w jego rozległym „rządzie cieni”. Administracja amerykańska zaostrza i tak drakońskie sankcje finansowe i finansowe i czeka, aż Teheran zostanie zmuszony do kapitulacji i zaakceptowania negocjacji. USA domagają się od Iranu zakończenia programu nuklearnego, ograniczenia produkcji rakiet i powstrzymania wsparcia dla milicji arabskich.
W maju 2018 r. Biały Dom przywrócił sankcje zniesione w ramach umowy nuklearnej z 2015 r. zawartej z grupa zachodnich państw, których celem było uniemożliwienie Iranowi stworzenia własnej broni jądrowej.
Stosunki między obu krajami nadal były napięte, a w maju - rok po tym, jak Trump odstąpił od umowy nuklearnej - USA zwiększyły presję na Iran. Po tym nastąpiła seria ataków na tankowce w Zatoce Perskiej, o które Biały Dom oskarżył Teheran. Z kolei Iran ogłosił, że 27 czerwca przekroczy limit zapasów wzbogaconego uranu, który został ustalony w ramach umowy z 2015 r..
Kilka dni później dron został zestrzelony nad tym, co według Stanów Zjednoczonych było wodami międzynarodowymi, ale Iran mówi, że to jego terytorium.
