Spotkanie USA z Iranem, tylko w jakiej formule? Teheran ma plan, a Izrael podpowiada powtórkę z Libii

Grzegorz Kuczyński
Donald Trump i Benjamin Netanjahu rozmawiali między innymi o Iranie
Donald Trump i Benjamin Netanjahu rozmawiali między innymi o Iranie PAP/EPA
Po długiej korespondencyjnej wymianie propozycji i gróźb, wreszcie USA i Iran przeprowadzą rozmowy. Zaplanowano je na najbliższą sobotę, 12 kwietnia, w położonym nad Zatoką Perską Omanie. I na tym zgodność przekazu Teheranu i Waszyngtonu się kończy. Bo Donald Trump mówi o „bezpośrednich” rozmowach, zaś Irańczycy o „pośrednich”. Format rozmów ma tymczasem bardzo duże znaczenie i dla USA, i dla Teheranu.

SPIS TREŚCI

Donald Trump spotkał się w poniedziałek z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w Gabinecie Owalnym. Już wcześniej zapowiadano nieoficjalnie, że jednym tematów rozmowy będzie problem Iranu i opcja zbrojnego uderzenia na obiekty nuklearne islamskiej republiki.

USA - Iran: rozmowy pośrednie czy bezpośrednie?

Prezydent Trump powiedział, że Stany Zjednoczone przeprowadzą „bezpośrednie” rozmowy wysokiego szczebla z Iranem na „bardzo dużym spotkaniu” w tym tygodniu, ostrzegając jednocześnie Teheran, że będzie w „wielkim niebezpieczeństwie”, jeśli rozmowy na temat jego programu nuklearnego nie zakończą się sukcesem. Niedługo później irański minister spraw zagranicznych potwierdził, że spotkanie odbędzie się 12 kwietnia, ale rozmowy będą „pośrednie”.

„Iran i Stany Zjednoczone spotkają się w Omanie w sobotę na pośrednich rozmowach na wysokim szczeblu”, napisał irański minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi na X. „Jest to zarówno okazja, jak i test. Piłka jest po stronie Ameryki”.

Iran nie skomentował stwierdzenia Trumpa, że bezpośrednie rozmowy już się rozpoczęły. Nour News, strona internetowa powiązana z Alim Szamchanim, starszym doradcą najwyższego przywódcy Iranu, opisała uwagi Trumpa jako „wykalkulowany wysiłek kształtowania opinii publicznej” mający na celu przedstawienie Waszyngtonu jako strony podejmującej inicjatywę dyplomatyczną, a Teheranu jako strony przeciwnej dialogowi.

Trump: umowa albo wojna

Iran od początku nalegał na negocjacje z udziałem mediatora, twierdząc, że nie przeprowadzi bezpośrednich rozmów, dopóki Trump będzie wywierał „maksymalną presję” na Teheran. Wersja Teheranu na ten moment, to rozmowy Aragcziego z wysłannikiem USA na Bliski Wschód Steve’m Witkoffem, ale tylko przez pośrednika. Pojawiły się jednak nieoficjalne doniesienia, że strategia irańska może zakładać, że jeśli rozmowy pośrednie okażą się obiecujące dla Teheranu, to ten być może przejdzie do etapu rozmów „bezpośrednich”. Pytanie, czy to odpowiada Trumpowi?

Prezydent powiedział dziennikarzom w Białym Domu, że rozmowy odbywają się „na bardzo wysokim poziomie, prawie najwyższym” i podkreślił, że nie biorą w nich udziału żadni pośrednicy. Nie powiedział, kto będzie reprezentował Stany Zjednoczone. Witkoff nie skomentował publicznie, czy weźmie udział w rozmowach.

Trump wcześniej w tym miesiącu wezwał do „bezpośrednich rozmów” z Teheranem, mówiąc, że są one „szybsze” i oferują lepsze zrozumienie niż korzystanie z pośredników. Trump zasugerował wówczas, że nowe porozumienie z Iranem może być „inne i być może znacznie silniejsze” niż porozumienie nuklearne z 2015 roku. Wcześniej wysłał list do Najwyższego Przywódcy Ajatollaha Alego Chameneiego, wzywając do negocjacji i ostrzegając przed działaniami wojskowymi, jeśli dyplomacja zawiedzie.

Iran jak Libia?

- Jeśli rozmowy z Iranem nie zakończą się sukcesem, myślę, że Iran będzie w wielkim niebezpieczeństwie - powiedział Trump, podkreślając, że nie można pozwolić islamskiej republice na opracowanie broni jądrowej. Netanjahu krótko wtrącił się, wyrażając poparcie dla porozumienia z Iranem w stylu Libii - nawiązując do porozumienia z 2003 roku, w którym afrykański kraj zgodził się na demontaż swoich programów broni masowego rażenia. Iran utrzymuje, że jego program nuklearny służy celom cywilnym i wcześniej odrzucił możliwość porozumienia w stylu Libii.

Pod rządami byłego przywódcy Muammara Kadafiego Libia zgodziła się całkowicie zlikwidować swój program nuklearny i otworzyć się na pełne inspekcje w ramach porozumienia rozbrojeniowego z 2003 roku ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Oddany uran, części wirówek i inne wrażliwe materiały zostały przetransportowane drogą powietrzną z Libii, większość z nich do amerykańskiej elektrowni jądrowej w Oak Ridge w stanie Tennessee. Eksperci twierdzą, że jest bardzo mało prawdopodobne, by Iran zgodził się na podobny układ. Zwłaszcza pamiętając, jak skończył Kadafi – po wojskowej interwencji NATO.

Czego chce od Iranu Trump?

Trump zagroził zbombardowaniem Iranu, jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie programu nuklearnego Teheranu. Iran ostrzegł, że udzieli „silnej” odpowiedzi na jakąkolwiek agresję i zasugerował, że opracuje bombę, jeśli zostanie zaatakowany. Waszyngton wysyła jednak mieszane komunikaty na temat tego, czy chce ograniczyć wzbogacanie uranu w Iranie, czy też całkowicie zlikwidować program nuklearny Teheranu.

Iran twierdzi, że jego program nuklearny służy wyłącznie celom cywilnym, nawet jeśli przyspiesza produkcję wysoko wzbogaconego uranu do poziomu, który wystarczyłby do zbudowania co najmniej sześciu bomb atomowych. Eksperci twierdzą też, że program nuklearny Teheranu jest dziś zbyt zaawansowany, aby po prostu przywrócić 12-miesięczny „czas wyjścia”, jaki był wpisany do porozumienia z 2015 roku, przewidującego zniesienie sankcji za porzucenie atomowych ambicji przez Teheran. W 2018 roku Trump wycofał Stany Zjednoczone z tamtej umowy i nałożył surowe sankcje gospodarcze na irański sektor naftowy i bankowy. W poniedziałek powiedział, że dąży do nowego porozumienia nuklearnego, które będzie „inne i znacznie silniejsze” niż to, które porzucił.

emisja bez ograniczeń wiekowych

źr.Al-Monitor, RFE/RL, ISW

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl