- Kłopoty karne Mariana Banasia, od sierpnia 2019 r. prezesa Najwyższej Izby Kontroli z nominacji PiS ciągną się od blisko pięciu lat. Obecnie to już drugie podejście śledczych – w poprzednim Sejmie wniosek obejmujący 13 zarzutów wobec prezesa NIK utknął w zamrażarce marszałek Sejmu Elżbiety Witek (PiS), mimo pozytywnej opinii sejmowej komisji ds. immunitetów - przypomina "Rzeczpospolita".
Po zmianie rządu, prokuratura ponowiła starania o pociągnięcie Banasia do odpowiedzialności karnej, do czego niezbędne jest uchylenie mu immunitetu. Jak przypomina "Rzeczpospolita", prezes NIK miałby łącznie usłyszeć 15 zarzutów. Jeszcze poprzednie dotyczą nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych jakie składał m.in. jako wiceminister a potem minister finansów w rządzie Beaty Szydło, ale taże już jako prezes NIK.
Czego dotyczą nowe zarzuty?
Starych zarzutów jest łącznie 13. Czego dotyczą dwa nowe? - Nowy zarzut, który chce mu postawić prokuratura dotyczy „zaniżania podatku VAT co najmniej w wysokości 105 tys. zł za dochody z dzierżawy kamienicy położonej w Krakowie, najmu dwóch lokali mieszkalnych w Warszawie oraz mieszkania w Krakowie” - informuje gazeta.
Drugi nowy zarzut to nadużycie uprawnień.
- Marian Banaś miał wysłać swoją podwładną w NIK – Beatę O., aby „zasięgnęła języka" o toczącej się wobec niego kontroli skarbowej i wymóc jej zawieszenie. Dyrektorka umówiła się na spotkanie z szefową Krajowej Administracji Skarbowej Magdaleną Rzeczkowską (znała ją, bo wcześniej sama pracowała w KAS) i miała nakłaniać urzędniczkę do nielegalnych działań – tego, by zdradziła jej, a pośrednio Banasiowi, co na niego mają. Szefowa KAS sprawę zgłosiła prokuraturze, a Beata O. dostała zarzuty - podaje "Rzeczpospolita".
Marian Banaś od samego początku twierdzi, że stawiane mu zarzuty to próba związania mu rąk przy kontrolach NIK.
rs
