Kiedy popatrzyłem na watykańską prasę, moje myśli poszybowały do… Jerozolimy. Na zawsze pozostaną w pamięci wieczorne wyprawy na Stare Miasto, aby popatrzeć na miejsca istotne dla wyznawców judaizmu, chrześcijan i muzułmanów. Wspominam krótkie rozmowy z arabskimi sprzedawcami pamiątek na opustoszałych uliczkach prowadzących pod Ścianę Zachodnią, zwaną Ściana Płaczu. Niektórzy z uniesieniem powiedzą, czyż to nie było niebezpieczne! Odpowiadam, że wówczas czułem się swobodnie, naprawdę nie obawiałem się nikogo.
Chętnie myślę o arabskiej kawiarence, w której siadałem wieczorami przy komputerze i pisałem przez internet długie listy do Polski. Nikt, powtarzam, że nikt mi nie przeszkadzał, czułem się pewnie i bezpiecznie. Dlaczego wspomniałem Jerozolimę? W watykańskiej prasie odnajdujemy wiele informacji o Bliskim Wschodzie. Internetowy ZENIT publikuje wywiad z Pierbattistą Pizzaballą - przełożonym Kustodii Ziemi Świętej. Franciszkanin zdecydowanie podkreśla, że nie powinniśmy się niczego obawiać w ziemi, na której narodził się Jezus. Nie ma też żadnych uzasadnionych przeszkód, aby tam pielgrzymować. Dodaje, że przebywanie w Ziemi Świętej nie jest dla chrześcijanina wyłącznie doświadczeniem wiary, lecz także znakiem solidarności z lokalnym Kościołem, który, "jak wszyscy wiedzą, jest małą wspólnotą potrzebującą pomocy". Zakonnik wspomina, że w ostatnich czterech miesiącach można zauważyć spadek liczby pielgrzymów. Mając na uwadze możliwe pytania, znany kustosz stara się wskazać na przyczyny tego zjawiska. Pierwszą z nich jest globalna sytuacja ekonomiczna. Innymi słowy zasadniczym powodem małej liczby pielgrzymów byłaby słaba kondycja finansowa chrześcijan. Drugim zaś - obawy związane z niestabilną sytuacją polityczną w krajach arabskich.
Edward Ignaczak
Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl