Sytuacja jest poważna - w skali kraju przypadków odry było aż 13 razy więcej niż rok temu. W Zachodniopomorskiem przez pół roku takich zachorowań było 46 - ponad połowa to jednak pracownicy szpitala MSWiA w Szczecinie, którzy chorowali na początku roku. W 6 przypadkach zachorowania dotyczyły obywateli Ukrainy, pozostałe 41 to obywatele Polski. 17 pacjentów chorych na odrę wymagało hospitalizacji. Część z chorych nie była zaszczepiona lub przyjęła tylko jedną dawkę.
Zakażenie szerzy się głównie drogą kropelkową oraz przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej. Wirusy odry dostają się do organizmu przez usta lub nos oraz przez spojówki. Po namnożeniu w błonach śluzowych przedostają się do różnych organów, tj.: skóry, nerek, żołądka, jelit, wątroby. Bezpośredni kontakt z osobą chorą w jednym pomieszczeniu przez okres powyżej 20 minut uznaje się za ekspozycję wysokiego ryzyka. Szacuje się, że w populacji nieszczepionej jeden chory zakaża średnio aż 12-18 osób.
Dlaczego odra jest tak groźna? Do najczęstszych powikłań odry zalicza się zapalenie ucha środkowego, które może prowadzić do utraty słuchu. W wyniku odry może rozwinąć się także ciężkie zapalenie płuc, ostre zapalenie mózgu, a także podostre stwardniające zapalenie mózgu, którego objawy mogą pojawić się nawet kilka lat po chorobie. Trzeba też pamiętać, że jedna na 1000 chorych osób umiera z powodu powikłań odry, odra szczególnie groźna jest dla dzieci do lat pięciu.
Tym, co nas chroni, jest szczepienie - w Polsce obowiązkowe (podaje się dwie dawki, pierwszą do 13-14 miesiąca życia). Tyle że co roku więcej jest przypadków odmowy szczepienia (te liczby rosną lawinowo). Tymczasem migrują do nas obcokrajowcy z obszarów, gdzie takiego obowiązku nie ma i to oni często są pacjentem „zero”. Najwięcej zachorowań jest na Ukrainie czy w Rumunii.
Zobacz także: To już epidemia? Dramatyczny wzrost liczby zachorowań na odrę!
