Pewne wietnamskie przysłowie przestrzega: „ wielkie bogactwo przychodzi z nieba, małe z pracy”. I z tej pracy nie są chyba do końca zadowoleni włodarze klubu Flamengo Rio de Janeiro, z prezesem Rodolfo Landimem na czele. A chodzi oczywiście o byłego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, Paulo Sousę i jego posadę… Miesiąc w miesiąc, portugalski szkoleniowiec inkasuje około 160 tysięcy euro!!! To dwa razy więcej niż zarabiał w PZPN...
A wpadka goni wpadkę - ostatnia porażka z Fortalezą EC, drużyną, która zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ligi brazylijskiej, doprowadziła prezesa Rodolfo Landima do istnej furii. Jedenaste miejsce i ogromna strata do prowadzącego Corinthians Sao Paulo sprawiają, że nastroje w najbardziej popularnym klubem piłkarskim nie tylko w Brazylii, ale i w całej Ameryce Południowej są fatalne.
Minionej nocy, Rodolfo Landim miał spotkać się z „grupą trzymającą władzę” w drużynie i omówić aktualną sytuację. Drążono głównie podejście Paulo Sousy do swoich obowiązków i relacje z zawodnikami. Wydaje się, że w klubie nikt nie jest zadowolony…
A najważniejsze decyzje mogą zapaść już w ciągu najbliższych godzin… W nocy z środę na czwartek, Flamengo Rio de Janeiro zmierzy się z zespołem Red Bull Bragantino z przemysłowego Braganca Paulista - porażka z pewnością będzie oznaczać zwolnienie Sousy i koniec przygody z rozgrywkami Campeonato Brasileiro Serie A...
