Piętnastolatek z Krakowa urodził się bez prawej małżowiny usznej i bez przewodu słuchowego wewnętrznego - nie słyszał na jedno ucho, bo było zarośnięte kością. Wcześniej był już trzykrotnie operowany. Ale żaden z zabiegów nie zakończył się sukcesem.
Najpierw trzeba było odtworzyć wewnętrzny przewód słuchowy. - Musieliśmy otworzyć i „uporządkować” jamę bębenkową, a także odtworzyć błonę - wyjaśnia dr Piotr Łach, ordynator oddziału otolaryngologii.
Następnie zespół dr Anny Chrapusty musiał stworzyć ucho zewnętrzne. Żeby to zrobić, użyto polietylenowego szkieletu małżowiny usznej i pokryto go unerwionym płatem pobranym z okolicy skroniowej. Na to położono przeszczep skóry.
Dziś dr Chrapusta poinformowała, że chłopak usłyszał pierwsze dźwięki nowym uchem. To dla niego stan, do którego musi się przyzwyczaić, bo całe życie słyszał jedynie lewą, zdrową stroną. Na ostateczne efekty zabiegu trzeba będzie poczekać około pięciu tygodni.
- Jego słuch nigdy nie będzie taki, jak u zdrowej osoby. Ale słyszenie na prawe ucho - nawet jeśli nie perfekcyjne - poprawi komfort jego życia - dodaje dr Łach.