Dyspozytor przyjął zgłoszenie o leżącym na klatce schodowej mężczyźnie z urazem głowy, krwawiącym, pod wpływem alkoholu. Zadysponował zespół do wyjazdu. Była godzina 17.33 we wtorek 25 lutego.
Kliknij poniżej i zobacz zdjęcia
Ranny w głowę, pijany i agresywny
Na drugim piętrze klatki schodowej bloku na osiedlu Piastów zespół odnalazł mężczyznę około 50 lat pod wpływem alkoholu z mocno krwawiącą raną głowy. Po wstępnym zaopatrzeniu pacjent został zabezpieczony na noszach przedziału medycznego karetki. Z relacji członków zespołu wynika, że pacjent był niegrzeczny i agresywny, nie chciał współpracować, jego stan był nie do oceny, zerwał założony na głowę opatrunek, pluł i zdewastował defibrylator LIFEPAK wyrywając z niego łyżki do defibrylacji.
Ratownicy uruchomili procedurę "Na pomoc"
Podczas tego typu sytuacji zespół uruchamia procedurę „Na pomoc”. Zostaje powiadomiony dyspozytor i policja. Pacjent został przekazany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary, a tam prócz obsługi medycznej szpitala, "zaopiekowała" się nim również policja.
Agresor unieruchomił ambulans na pięć godzin
Zanieczyszczone wnętrze ambulansu musiało zostać posprzątane i zdezynfekowane. Ambulans wrócił do miejsca wyczekiwania dopiero o 22.30. Bezmyślność i agresja pacjenta spowodowały, że ambulans przez pięć godzin był wyłączony z ruchu, a wartość uszkodzonego defibrylatora to koszt około 65 000zł.
Za czynną napaść na funkcjonariuszy publicznych, jakimi w tej sytuacji byli ratownicy medyczni grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
To nie pierwszy atak na ratowników
Ataki na ratowników medycznych usiłujących pomóc osobom poszkodowanym wcale nie sa rzadkie. Do podobnej napaści doszło przed rokiem, w styczniu 2019 roku. Zgłoszenie napłynęło z Sosnowca, z ulicy Gospodarczej. Zgłaszający mówił, że potrzebujący pomocy leży, jest nieprzytomny, bez kontaktu. Głos zgłaszającego wskazywał na spożycie alkoholu. Na miejscu zespół zastał dwóch mężczyzn pod wpływem alkoholu. Ten, który miał być nieprzytomny, nie wyraził zgody na badanie, ani na przewiezienie do szpitala, a wzywający pomocy obrzucił ratowniczki kilkoma epitetami, których nie sposób zacytować. Po chwili wziął ze stołu pustą butelkę i rzucił nią w ich kierunku ratowników medycznych.
Zgodnie z polskim prawem ratownicy medyczni to funkcjonariusze publiczni. Osoba udzielająca pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz podejmująca medyczne czynności ratunkowe korzysta z ochrony przewidzianej w ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, z późn. zm.2) dla funkcjonariuszy publicznych.
