Jeszcze dwa lat temu Szkurin wybiegał w składzie ukraińskiego Dynama Kijów na mecze Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium i Benfiką Lizbona. Potem podpisał kontrakt z Rakowem Częstochowa, wówczas kandydatem na nowego mistrza. Zagrał ledwie w dwóch spotkaniach, dlatego na sezon wybył do Izraela. Na zapleczu w barwach tamtejszego Maccabi Petach Tikwa strzelił czternaście goli.
Jego ambicje sięgały jednak wyżej, dlatego wrócił do Polski, żeby podjąć się wyzwania w Stali Mielec. Choć to dopiero półmetek sezonu, już wiemy, że wyjdzie lepiej niż pod Jasną Górą.
Najlepiej o kończącej się rundzie Szkurina świadczą i liczby, i zainteresowanie ze strony większych klubów. Stal zapewnia, że w styczniu nie puści Białorusina tak jak rok temu Saida Hamulicia, za którego zarobiła od francuskiej Tuluzy rekordową kwotę - około 2,5 mln euro.
Tym bardziej, że Szkurin wydaje się gwarantem utrzymania. W samym listopadzie 24-latek strzelił aż sześć goli. Zaczął od dubletu z trzecioligową Garbarnią Kraków na wagę awansu do 1/8 finału Pucharu Polski. Następnie w lidze znalazł sposób na bramkarza Górnika Zabrze w wygranym 2:1 spotkaniu, aż wreszcie na wyjeździe dał prawdziwy popis z Pogonią Szczecin. Ustrzelił hat-tricka, dzięki któremu mielczanie zabrali z trudnego terenu sensacyjny komplet punktów.
W listopadzie sześć bramek wbił też Brazylijczyk Jonathan Júnior, ale dokonał tego na trzecim szczeblu, czyli w 2 lidze dla liderującej Kotwicy Kołobrzeg. Podobnie jak Szkurin jedynego hat-tricka skompletował na wyjeździe w wygranym 3:2 meczu z Olimpią Elbląg.
