Piłkarze Sandecji chcieli... powtórki rzutu karnego. Sędzia się nie zgodził, więc zeszli z boiska

Jakub Guder
Jakub Guder
zdjęcie ilustracyjne (Poznań)
zdjęcie ilustracyjne (Poznań) Adam Jastrzebowski
W tym tygodniu mamy poznać decyzję po niedokończonym meczu 1/8 Pucharu Polski Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław. Chociaż rasistowskie odgłosy w trakcie karnego były wyraźne, to jednak swoje za uszami mają także piłkarze gospodarzy, którzy - jak się okazuje - domagali się powtórzenia rzutu karnego.

Sędzia Sebastian Jarzębak, który prowadził mecz, udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Okazuje się, że piłkarze Sandecji Nowy Sącz zeszli z boiska, gdy arbiter nie zdecydował się powtórzyć niecelnego rzutu karnego Senegalczyka Maissy Falla.

- (Piłkarze Sandecji) Chcieli, żebym nakazał powtórzenie rzutu karnego Maissa Falla, a jeśli nie, to schodzą z boiska. Oczywiście nie mogłem się zgodzić na powtórkę, bo taka decyzja nie miałaby uzasadnienia w żadnym przepisie gry. Ich protesty były bardzo zdecydowane, nie była to jakaś normalna konstruktywna rozmowa i dlatego kapitan Dawid Szufryn został ukarany żółtą kartką. Mówiąc krótko, piłkarze domagali się jakichś swoich praw, niekoniecznie zgodnych z regulaminem - zdradził Jarzębak.

Wygląda więc na to, że gdyby ich kolega z drużyny strzelił karnego, to pewnie seria jedenastek byłaby nadal kontynuowana. Przypomnijmy, że to był drugi karny niestrzelony przez gospodarzy, co oznaczało, że już niedługo będą przegrywać 1:3 i są właściwie poza Pucharem Polski.

– Moi koledzy rozmawiali z sędzią już po moim strzale, ale ja – co widać na video – pokazywałem arbitrowi jeszcze przed karnym, że są okrzyki rasistowskie. Nie reagował. Gdy były małpie krzyki, chciałem zejść z boiska. I potem nasz kapitan zdecydował, że wraz z drużyną schodzą ze mną – tłumaczył w Przeglądzie Sportowym Maissa Fall.

Po meczu były duże wątpliwości co do tego, co się wydarzyło. Rozwiały je powtórki. Słychać na nich buczenie kibiców Śląska, które - w piłkarskim świecie - ma charakter rasistowski. Nie ma natomiast pewności, ile osób wydaje te dźwięki. Kamera ustawiona jest bowiem tyłem do trybuny. Stoi za bramką.

"Po sieci krąży wiele nagrań i jeszcze więcej jest ich interpretacji. Zostało rzucone hasło rasizm i wielu próbuje się go na siłę doszukać. Słychać przede wszystkim gwizdy i krzyki. Jest też w tle jakieś pojedyncze buczenie. Pewne jest to, że sektor kibiców Śląska nie obrażał na tle rasowym tylko w różny sposób próbował zdekoncentrować zawodnika gospodarzy przed strzeleniem rzutu karnego. To standardowe zachowanie w całym piłkarskim świecie. Można to interpretować na tle kulturalnym, ale nie rasowym. Jeszcze chwila i zawodnicy będą schodzić z boiska, bo się obrażą za krytykę ich słabych poczynań, albo arbitrzy będą schodzić z murawy, bo usłyszą „sędzia kalosz”. Niestety, kiedyś futbol był sportem dla charakternych mężczyzn, a dzisiaj nowe pokolenie piłkarzy nastawionych na duże pieniądze, ale bez charakteru i charyzmy obrażają się przy każdym trudniejszym momencie i to bez względu na kolor skóry" - napisało na swoim Facebooku Stowarzyszenie Wielki Śląsk.

W Niepołomicach (tam Sandecja rozgrywa swoje domowe mecze) był też Krzysztof Balawejder, członek Rady Nadzorczej Śląska, który chętnie dzieli się na Facebooku swoimi piłkarskimi spostrzeżeniami.

"Będzie walkower dla Śląska Wrocław, nie ma innej opcji. Nie było rasistowskich ataków i haseł. Byłem kilkanaście metrów od miejsca zdarzenia. Fakt ten potwierdza także nagranie wideo, które dołączam. Problem zaczął się gdy zawodnik Sandecji trafił w słupek a sędzia zdecydował że powtórki karnego nie będzie" - stwierdził w mediach społecznościowych. Co ciekawe - zamieścił nagranie video, na którym słychać buczenie kibiców.

Po meczu zarzuty padały także w stronę sędziego Jarzębaka, bo miał zareagować zbyt późno. Jak tłumaczył arbiter, do tego momentu kibice Śląska zachowywali się bardzo spokojnie i dopiero gdy zawodnik Sandecji wykonywał rzut karny, pojawiły się rasistowskie odgłosy. Nie mógł - jak twierdzi - przerwać wykonywania jedenastki. Nie miał też szans zastosowania się do procedury zalecanej przez PZPN. Po pierwszych rasistowskich zachowaniach powinien przerwać grę i poprosić spikera zawodów, by ten zwrócił kibicom uwagę. Nie miał na to szans, bo Sandecja zeszła z boiska.

Innym paradoksem jest to, że mecz w Niepołomicach to nie była impreza masowa, a zatem oficjalnie było tam maksymalnie 999 kibiców i żadnej zorganizowanej grupy przyjezdnych. Inaczej mówiąc - oficjalnie nie było tam kibiców Śląska.

Ambiwalencja Śląska
Trudno też pozytywnie ocenić zachowanie Śląska Wrocław. Kibice - to jedno. Klub wydał oświadczenie, w którym "potępia wszelkie formy mowy nienawiści podczas widowisk sportowych", ale dodaje też, że "spotkanie nie zostało dokończone w sportowy sposób". Trener Ivan Djurdjević na pomeczowej konferencji nie chciał wypowiadać się bezpośrednio o tych wydarzeniach. Patrick Olsen, który nosił tego dnia opaskę kapitana, oświadczył: "Nie jest łatwo awansować, ale my przeszliśmy dalej".

Decyzja komisji dyscyplinarnej ma zapaść 17.11.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl