PKO Ekstraklasa. ŁKS - Korona Kielce 2:1 (1:0)
Wszyscy czekaliśmy, aby zagrać na nowo otwartym stadionie. Mecz był trudny. Korona, nie mając nic do stracenia, mocno przycisnęła w końcówce. Chwała chłopakom, że po straconej bramce potrafiliśmy się jeszcze podnieść, stwarzając sytuację. Po stałym fragmencie zdołaliśmy strzelić zwycięską bramkę. Dużo nas to kosztowało. Morale na pewno pójdzie w górę
- powiedział po końcowym gwizdku trener ŁKS-u Kazimierz Moskal.
Można być odważnym, ale musi być spełnione kilka rzeczy. Np. organizacja gry i odpowiedzialność. Mecz nie był taki, jakbyśmy chcieli, tzn. ofensywny, otwarty w naszym wykonaniu. W ekstraklasie w pewnych momentach trzeba być po prostu wyrachowanym
- dodał trener.
Z kolei trener Korony Kielce Kamil Kuzera nie miał wiele pretensji do swoich piłkarzy. Co prawda jego drużyna wróci do domu bez punktów, ale fragmenty meczu dają argumenty szkoleniowcowi, że wkrótce gra kielczan się poprawi.
Piłka nożna to przede wszystkim detale. Jestem dumny z mojego zespołu, w jaki sposób prezentował się na boisku. Stały fragment gry może zadecydować czy wygrywasz, czy przegrywasz. To dzisiaj się wydarzyło. Nigdy się nie tłumaczę, że kogoś zabrakło w składzie. Mamy skompletowaną kadrę, aby odpowiednio reagować. Drużyna się rozwija. Jestem przekonany, że to przyniesie efekty
- powiedział trener gości.

PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Kibice ŁKS doskonale dopingowali swój zespół. Zobaczcie na ZDJĘCIACH