Po wyborach w USA - ryzykowny ekumenizm

Michael Gerson, publicysta "The Washington Post"
Barack Obama wygrał, ponieważ przekonał ideologicznie stabilny elektorat, że nie jest radykałem. Nie zaś dlatego, że popchnął społeczeństwo w stronę radykalizmu. Będzie pierwszym prezydentem mniejszości, który zyskał poparcie większości. Ale przepadnie, jeśli odetnie się od korzeni - przekonuje Michael Gerson, publicysta "The Washington Post".

Wpowszechnej opinii konsekwencją wyraźnego zwycięstwa prezydenta elekta powinna być polityka skierowana do szerokich warstw społecznych i ponadpartyjne nominacje. Nowy prezydent powinien generalnie zastosować się do tej rady - z wyjątkiem niektórych obszarów, gdzie musi ją całkowicie zignorować.

Najbardziej imponującym aspektem zwycięstwa Obamy była szerokość bazy udzielonego mu poparcia. Kandydat Demokratów poprawił wyniki Johna Kerry'ego wśród wyborców niezależnych, podmiejskich i katolickich. Wygrał albo zremisował we wszystkich grupach wiekowych oprócz osób powyżej 65 lat. Pozyskał nowych wyborców w grupach o najniższych i najwyższych dochodach. Było bardzo istotne, aby pierwszy prezydent reprezentujący mniejszość zapewnił sobie poparcie wyraźnej większości, a nie tylko zwiększył frekwencję kilku grup, bo wtedy jego zwycięstwo byłoby polaryzujące. Obama wygrał w sposób znoszący podziały.

Ale konsekwencją takiego zwycięstwa jest konieczność utrzymywania szerokiej koalicji obejmującej wielu umiarkowanych, którzy łatwo mogą się zrazić, jeśli nowy prezydent we wczesnej fazie sprawowania urzędu popełni jakieś błędy. W sondażu przeprowadzonym podczas poprzednich wyborów 21 proc. Amerykanów określiło się jako liberalni, 45 proc. jako umiarkowani i 34 proc. jako konserwatywni. W 2008 r. liczby te wyniosły odpowiednio 2, 44 i 34, czyli zmiana mieści się w granicach błędu statystycznego.

Obama wygrał, ponieważ przekonał ideologicznie stabilny elektorat, że nie jest radykałem - nie zaś dlatego, że popchnął społeczeństwo w stronę radykalizmu.

Byłoby zatem sensowne, aby realizując swoje główne cele - takie jak uzdrowienie gospodarki, obniżka podatków dla klas średnich, reforma służby zdrowia i rozwój alternatywnych źródeł energii - nowy prezydent uprawiał elastyczny centryzm.

Na stanowiska związane z gospodarką i bezpieczeństwem narodowym powinien mianować polityków cieszących się szacunkiem i autorytetem (zatrzymanie szefa Departamentu Obrony Roberta Gatesa byłoby jednocześnie sygnałem ponadpartyjności i nagrodą za fachowość). Warto również unikać wczesnych wojen kulturowych, które mogłyby zmobilizować poturbowaną mniejszość kongresową, sprowokować przygnębionych konserwatystów do kontrofensywy i nadwerężyć szanse na ponadpartyjną współpracę.

Filozofa ekumenizmu i umiarkowania ma jednak swoje ograniczenia. Jest jednym z narzędzi przywództwa, ale nie jego istotą. Może się również wyrodzić w coś niepokojącego. Łatwo sobie wyobrazić, jak doradcy Obamy argumentują - z ust demokratycznych strategów słyszymy to już od paru dziesięcioleci - że Demokraci powinni się skupić wyłącznie na szerokich kwestiach dotyczących klasy średniej, że walka ze skrajną nędzą, zwłaszcza wśród Afroamerykanów, może być zbyt wąska dla nowego prezydenta (zwłaszcza tego), że skierowanie uwagi na potrzeby Afryki może zostać uznane za zbyt liberalne i wywołać komentarze na temat korzeni Obamy, że bardziej partykularne kwestie nowy prezydent powinien odłożyć na koniec drugiej kadencji, kiedy jego pozycji nic już nie zagrozi.

Wszyscy wiemy, że trzeba rozwiązać bieżące problemy gospodarcze - ale nie kosztem większych ambicji i historycznych zobowiązań.

Polityczna obojętność na trwałą nędzę w społeczeństwie amerykańskim od dawna jest skandalem. W przypadku Obamy byłaby tragedią. Ameryka rzeczywiście musi "rozszerzyć bogactwo" - ale nie w prostym sensie redystrybucyjnym. Podziały rasowe w sposób najbardziej jaskrawy uwidaczniają się w sferze majątkowej.

W 2004 r. średni majątek Amerykanów białych i pochodzenia azjatyckiego wynosił 142 tys. 700 dol., a Afroamerykanów zaledwie 20 tys. 400 dol. Jest wiele przyczyn tego zjawiska, między innymi stulecia niewynagradzanego trudu, jak to nazwał Abraham Lincoln.

Odszkodowania byłyby politycznie samobójczą ślepą uliczką, ale może prezydent Obama powinien zaproponować na przykład nieopodatkowany rachunek oszczędnościowy jako prezent urodzinowy dla każdego biednego dziecka i zasilić ten rachunek kwotą kilku tysięcy dolarów? Zmniejszenie nierówności majątkowych z pomocą cudownego mechanizmu procentu składanego stanowiłoby trwały wkład w dzieło przywrócenia sprawiedliwości w naszym kraju.

Jeśli chodzi o Afrykę, korzenie Obamy i jego popularność na tym kontynencie - której świadectwem jest radosne świętowanie jego wygranej - są jego niewątpliwym atutem dyplomatycznym. Rola Afryki w handlu międzynarodowym, dostawach energii i instytucjach międzynarodowych stale rośnie. Kontynuacja i poszerzenie polityki afrykańskiej prezydenta Busha nie byłoby wąskie, lecz wizjonerskie - i znalazłoby poparcie u wielu Amerykanów, łącznie z religijnymi konserwatystami, którzy prowadzą tam działalność charytatywną.

Czasami prezydenckie przywództwo oznacza głoszenie postępu dla całego społeczeństwa i przechodzenie do porządku nad różnicami ideologicznymi, aby załatwić jakąś sprawę. Obama potrzebuje doradców, którzy będą mu przypominali o problemach klasy średniej.

Ale czasem przywództwo polega na wyznaczeniu celów moralnych dla całego społeczeństwa, toteż prezydentowi przydadzą się również współpracownicy, którzy będą z zaangażowaniem walczyli o umieszczenie w prezydenckim programie kwestii związanych ze sprawiedliwością społeczną, takich jak nędza. Jeśli im się powiedzie, Obama może odkryć nieoczekiwane źródła dobrej woli i poparcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl