Awans do światowej ósemki to ważny i znaczący sukces dla polskiej koszykówki. Przed nami jeszcze dwa mecze i wszystko jest otwarte. Postaramy się wygrać to, co możemy - powiedział po przegranym starciu z Hiszpanią kapitan reprezentacji Adam Waczyński.
Chiński turniej przerósł oczekiwania wszystkich kibiców. Po 52 latach Polacy nie tylko wrócili na mistrzostwa świata, ale i awansowali do ćwierćfinałów. W czwartek zespół Mike’a Taylora nie wygrał meczu, ale zdobył serca i uznanie w oczach kibiców.
Polacy rozpoczęli starcie z Czechami w bardzo dobrym stylu. Już po pięciu minutach mieliśmy 9-punktową przewagę (15:6), ale od tego momentu do końca pierwszej połowy nie istnieliśmy. Czesi przez kolejne 15 minut pokonali nas 37:20 i schodzili do szatni z 8-punktową przewagą.
W przerwie Mike Taylor musiał popisać się charakterystyczną dla niego mową motywacyjną, bo trzecia kwarta to dominacja Polaków. Kapitan reprezentacji Adam Waczyński i rozgrywający AJ Slaughter dali prawdziwy popis gry ofensywnej.
W czwartej odsłonie Polacy szli z Czechami punkt za punkt, oko za oko, ząb za ząb, ale podobnie jak w meczu z Hiszpanią w końcówce nie daliśmy rady i przegraliśmy 84:94.
- Mieliśmy problem z nadążaniem za koszykarzami z Czech. Byli za szybcy, a w końcówce brakowało nam sił. Słabo zagraliśmy w obronie, a Czesi rzucali na fenomenalnej skuteczności - powiedział po spotkaniu podkoszowy Adam Hrycaniuk.
- To był wyrównany mecz. Największym naszym problemem były zbiórki rywali. Ponadto Czesi grali dobrze w kontrze i z dobrą skutecznością za trzy. Tomas Satoransky dobrze wybierał wolnych graczy, tak jak zwykle. Zabiły nas zbiórki, tak myślę - dodał Waczyński.
Porażka z Czechami nie oznacza jednak, że Polacy wracają do domów. Teraz czeka ich walka o siódme miejsce i to z nie byle kim. Stany Zjendoczone przegrały z Serbią i po raz pierwszy od dawna znajdują się poza strefą medalową.
- Nie są w najwyżeszj formie to prawda, ale nam też brakuje trochę świeżości. W każdym meczu wszystko zostawialiśmy na parkiecie i teraz trochę nam brakuje sił. Będzie to bardzo wymagający mecz. Z jednej strony to spełnienie marzeń, ale wiemy ze nie będzie żadnej taryfy ulgowej - powiedział Hrycaniuk.
Mecz z Amerykanami w sobotę o godzinie 10.
