Pasek artykułowy - wybory

Polscy koszykarze nie pojadą na Igrzyska. Co było powodem blamażu w kwalifikacjach?

Damian Świderski
Wideo
od 16 lat
Polscy koszykarze stanęli przed wyzwaniem zakwalifikowania się na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. W pierwszej rundzie turnieju kwalifikacyjnego w Walencji zmierzyli się z Wyspami Bahama oraz Finlandią. Jedno zwycięstwo wystarczyło do tego, aby znaleźć się w półfinale kwalifikacji. Polacy turniej koszykarski obejrzą jednak w domu. Dlaczego tak się stało?

Spis treści

Jeremy Sochan był jednym z najlepszych polskich koszykarzy w kwalifikacjach olimpijskich. Niestety, reprezentacja Polski, igrzyska obejrzy w domu
Jeremy Sochan był jednym z najlepszych polskich koszykarzy w kwalifikacjach olimpijskich. Niestety, reprezentacja Polski, igrzyska obejrzy w domu Karina Trojok

Wielkie nadzieje, Sochan w kadrze i fatalny mecz z Wyspami Bahama

Reprezentacja Polski koszykarzy przystąpiła do turnieju kwalifikacyjnego na Igrzyska podbudowani tym, że dołączył do nich Jeremy Sochan. Koszykarz od dwóch lat występuje w NBA. Co prawda klub Sochana, San Antonio Spurs w zakończonym sezonie był jedną z najgorszych ekip w lidze, jednak Sochan niewątpliwie miał być liderem kadry narodowej. W pierwszym meczu Polacy zmierzyli się paradoksalnie lepszym z rywali. Wyspy Bahama miały w składzie aż trzech koszykarzy z NBA: Buddy’ego Hielda z Philadelphia 76ers, Deandre Aytona z Portland Trail Blazers oraz Erica Gordona z Phoenix Suns. Początek w wykonaniu reprezentacji Polski był fatalny. Rywale od pierwszych minut urządzili sobie festiwal celnych rzutów za trzy punkty. W kolejnych kwartach przewaga utrzymywała się w granicach 10-12 punktów na korzyść rywala. Polacy nie potrafili narzucić swojego stylu gry. Pozwalali nawet nieznanym szerokiemu gronu kibiców zawodnikom na solowe akcje oraz na rzuty z czystych pozycji. W polskiej kadrze obudzili się za to liderzy: Sochan i Aleksander Balcerowski. Sochan jako jedyny z Polaków zakończył mecz z double-double. Balcerowski zaczął królować pod koszem, zdobył 22 punkty w meczu, co było najlepszym wynikiem ze wszystkich graczy obu reprezentacji, trafiając każdy rzut za dwa punkty, lecz było to za mało.

Polacy zrobili z młodziana gwiazdę NBA. 18-latek bawił się z nimi jak z uczniami

Do porażki przyczyniła się też słaba jakość rzutów zza łuku. Polakom udało się rzucić 8 z 21 trójek, a rywalom 12 na 31 rzutów. Cztery trójki więcej zrobiły tu różnicę i Polacy przegrali dziewięcioma punktami. Denerwowała także słaba skuteczność Polaków z rzutów wolnych. Tylko jeden z Polaków bezbłędnie trafiał z linii rzutów wolnych. W zespole Bahamów, takich zawodników było aż trzech. Polacy na dodatek zrobili z jednego z zawodników rywali gwiazdę wieczoru. Nie był to jednak żaden gracz z NBA, a mający tylko 18-lat Valdez Edgecombe Jr. Grał tak, jakby rywalizował z półamatorskim zespołem. Często mijał podopiecznych trenera Igora Milicicia jak tyczki w slalomie narciarskim. Zawodnik, który w 2025 roku trafi zapewne do NBA, wyglądał przy Polakach, jak koszykarz z co najmniej dekadą gry w najlepszych zespołach świata. Zdobył 21 punktów i był najlepszym koszykarzem swojej reprezentacji. Ostatecznie Polacy przegrali 81:90.

Kilkuminutowy postój w IV kwarcie. Polacy nie jadą na Igrzyska

W drugim meczu Polacy zmierzyli się z Finlandią. Drużyna ta była pozbawiona swojego lidera Lauriego Markkanena, który występuje w NBA. Mecz niemal do końca układał się po myśli biało-czerwonych. Obie drużyny dobrze rzucały za trzy punkty. Polacy przez większość mecz dobrze grali pod faul, przez co mieli dużo rzutów wolnych. Te jednak rzucali fatalnie, bo tylko A.J. Slaughter miał 100 proc. celnych rzutów wolnych. Porażka Polaków wynika głównie z tego, że w ostatniej kwarcie, mieli kilkuminutowy przestój, a żadna akcja nie przynosiła punktów. Finowie w samej końcówce wyprzedzili Polaków jednym punktem, a brak celnego rzutu w ostatniej akcji meczu przekreślił szansę na marzenia o występach w Paryżu. Polacy przegrali 88:89 i odpadli z kwalifikacji olimpijskich. Czas na rachunek sumienia trenera i przede wszystkim zawodników.

Po meczu głos zabrał Mateusz Ponitka, a także trener Igor Milicic.

To dla nas trudna porażka. Kontrolowaliśmy mecz przez 35 minut, a w ostatnich pięciu nie pokazaliśmy takiej gry, jak chcieliśmy. Byliśmy agresywni, stawaliśmy na linii rzutów wolnych, ale ich nie trafialiśmy. Gdybyśmy trafili dwa więcej, wynik byłby inny. Gratulacje dla Finlandii, zagrali dobrze jako drużyna. Walczyliśmy, zostawiliśmy serce na parkiecie - powiedział Ponitka.

Igor Milicic po porażce z Finlandią powiedział natomiast, że:

Gratulacje dla trenera Lassi Tuoviego i Finlandii. Uważam, że kontrolowaliśmy mecz, w wielu momentach dominowaliśmy. Gra się jednak przez 40 minut. W pewnym momencie zaczęliśmy polegać na sytuacjach pick and roll i graliśmy zbyt statycznie. Ta grupa zawodników dała z siebie wszystko. Mam dużo szacunku dla nich za to, że zostawili swoje serce dla kadry, że poświęcili swój czas. Mam nadzieję, że ta porażka sprawi, że będziemy jeszcze bardziej twardzi i lepsi

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl