Polscy siatkarze mogą wszystko. W finale zagrają z gospodarzami. Są mocno nakręceni do walki o złoto!

Marcin Jastrzębski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Pachnie powtórką z 1976 roku. Polscy siatkarze mogą zostać mistrzami olimpijskimi. Został im jeden krok: ograć w sobotę Francuzów.

Kto oglądał środowy dreszczowiec (3:2 z USA) z udziałem biało-czerwonych doskonale wie, że nasz zespół jest zdolny do wszystkiego. Bariery, takie jak kontuzje nie są dla naszych siatkarzy problemem.

W tracie meczu najpierw bark zwichnął Paweł Zatorski, a następnie z gry wypadł Marcin Janusz, którego walczył z bólem pleców już od kilku dni. „Zator” teoretycznie miał zmiennika, bo gotowy do wejścia był Kamil Semeniuk, ale Paweł zacisnął zęby i dograł mecz do końca.

Zatorski w trzecim secie zderzył się z Marcinem Januszem, długo nie wstawał. Mimo problemów z barkiem dał radę dograć cały mecz, choć bardzo cierpiał. Jedno jest pewne. Będzie miał 17. medal w swojej reprezentacyjnej kolekcji. On, podobnie jak pozostali zawodnicy ma apetyt na złoto.

- Został jeszcze jeden krok do zrobienia, także musimy szybko zejść na ziemię, no i tak pozbierać się do kupy, bo widać, że przeżywaliśmy z USA dużo trudnych chwil, mam nadzieję, że zbierzemy się po raz kolejny i powalczymy o złoto – zaznaczył Paweł Zatorski, który w trakcie środowego meczu walczył z bólem.

- Było źle, naprawdę, nie miałem takiego urazu, nie czuję dwóch palców, także każde dotknięcie po tym zderzeniu nie było łatwe, ale wiedziałem, że gdybym zszedł z boiska raz, to już bym na niej nie wrócił – podkreślał Zatorski.

Prawdopodobnie dopiero w sobotę rano poznamy oficjalny komunikat w sprawie zdrowia Zatorskiego.

- Mam nadzieję, że bark jest na swoim miejscu i obstawiam, że mógł gdzieś się tam wydostać ze swojego miejsca na chwilkę, ale wiem, że jestem pod opieką fantastycznych ludzi, w których zawsze bardzo, bardzo wierzymy i bardzo nam pomagają – podsumował Zatorski.

Kontynuować gry nie mógł Janusz, ale okazało się, że na swojej robocie zna się Grzegorz Łomacz. Nie pierwszy raz pokazał, że jest solidnym „zadaniowcem”. Zachował zimną krew w końcówce piątego seta, gdy kilku piłek nie skończył Wilfredo Leon, ale tę ostatnią, na wagę awansu, skierował właśnie do polskiego Kubańczyka.

- Nie miałem wątpliwości, że Leon to skończy, choć jeszcze myślałem o zagraniu z Kubą Kochanowskim. Myślałem, że jedną na trzy piłki skończy i skończył – zaznaczył Łomacz.

Leon zaś był wdzięczny za zaufanie, jakim obdarzył go Łomacz. - Dziękuje, ważne, że skończyliśmy tę akcję, ja tylko zrobiłem to, co musiałem. Nie jestem bohaterem – zarzekał się Leon.

Łomacz imponował spokojem. - Ja należę do osób dość opanowanych. Od samego początku igrzysk gdzieś w głowie sobie układałem, że zagram. Jak nie gram, to po prostu nie gram i tyle, ale jak wchodzę, to czuję spokój, bo jestem na to gotowy – zapewnia Łomacz.

Nasz rozgrywający wie, że jeśli polski zespół chce przekuć swoje apetyty w złoty medal musi w sobotę zaryzykować. - Zagrywka jest naszym atutem i musimy być w tym elemencie bardzo agresywni – podkreśla Łomacz.

Z boku mecz oglądał środkowy Mateusz Bieniek, który igrzyska ma już „z głowy” przez kontuzję.

- Miałem trzy zawały, ale dziękuję chłopakom za to zwycięstwo – podkreślał.

- Przed tym turniejem jakby mnie ktoś zapytał czy za medal dam sobie urwać nogę, to bym powiedział „rwijcie mi dwie”. To wszystko pokazuje jak cholernie dobry jest nasz zespół i mocny, że nas przeciwności losu wzmacniają – podkreśla Bieniek.

W sobotę większe wsparcie z trybun będą mieć trójkolorowi, którzy w półfinale rozbili Włochów 3:0. Biało-czerwoni z pewnością wyjdą na mecz z Francją z odpowiednim nastawieniem.

- Marzymy o tym złocie, może też ciśnienie na pewno zejdzie z nas, bo nie wrócimy z turnieju z niczym, ale każdy na pewno chce tego złota i zrobi wszystko, żeby to złoto przyjechało do Polski – zapowiada Bieniek.

- Dla każdego z zawodników to będzie taki mecz w życiu, ale każdy z nas zagrał wiele finałów w swoim życiu i jest przygotowany do tego, żeby grać tutaj na najwyższym poziomie i zdobyć ten złoty medal. Myślę, że ten finał będzie się różnił od każdego innego – zapowiada Łukasz Kaczmarek, atakujący naszej kadry.

Początek sobotniego meczu o godzinie 13.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl