Spis treści
– Mężczyzna obiecywał swoim ofiarom ogromne zyski z inwestycji, które miał realizować. Wśród jego ofiar w 2003 r. znalazł się m.in. były brazylijski piłkarz, od którego wyłudził blisko 5 mln dolarów – relacjonuje nadkom. Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.
Okiwał Romario
Piłkarz Romario, bo o nim mowa, był tylko jednym z wielu oszukanych przez Piotra O. Przestępca działał głównie na terenie Polski, a jego ofiarą padali w większości przedsiębiorcy.
Piotr O. pierwszą odsiadkę zaliczył w latach 2003-2009. Powinna trwać jeszcze dwa lata, ale została skrócona ze względu na dobre sprawowanie. Zanim trafił do więzienia, udowodniono mu oszustwa na kwotę ponad 40 mln zł, z których większość "zarobił" właśnie na brazylijskiej gwieździe futbolu. Ten czyn przysporzył mu jednak nie tylko lat za kratami, ale także sławy za granicą: tamtejsze media ochrzciły go "polskim oszustem wszech czasów" i nie mogły się nadziwić, jak nikomu nieznany mężczyzna z Biłgoraja mógł okiwać jednego z najlepszych napastników w historii. Jak go poznał?
– Nie ma w tym nic dziwnego. Może też pani zapytać, jak trafiłem do wielu innych ludzi – mówił w rozmowie z Kurierem, czekając w areszcie na koniec procesu za kolejne oszustwa, dokonane już zza krat. Był 2014 r. – Ostatni raz widziałem go w 2012 roku i jakoś nie wyglądało, żeby zachowywał się, jakby coś z mojego powodu stracił. Jesteśmy na przyjacielskiej stopie. On teraz robi karierę polityczną, ale to niczego nie zmienia.
Romario zawarł z nim umowę inwestycyjną. Na jej mocy zyski sportowca od przekazanych Polakowi pieniędzy miały przekroczyć 50 procent. Na początku nic nie zapowiadało oszustwa, bo O. wysyłał piłkarzowi sfałszowane wyciągi bankowe. Otrzymywała je także jedna z dużych australijskich firm, która powierzyła Piotrowi O. 5 mln dolarów.
Okiwał własnego adwokata, przedsiębiorców i bank
W kolejnym procesie, który ruszył w 2013 r., nie było już tak znanych ofiar uroku i manipulacji O. Mężczyzna odpowiadał wówczas m.in. za oszukanie własnego adwokata, ale też ośmiu przedsiębiorców i jednego z warszawskich banków na ponad 5,2 mln zł. Co ciekawe, już nieco ponad miesiąc przed wyjściem z więzienia w 2009 r., zamówił sobie luksusowe auto, mercedesa ML320L, i nawet dokonał przedpłaty 12 tys. zł, ciągle siedząc w więzieniu i nie mając oficjalnych dochodów.

– Biznesmeni odwiedzali go nawet w areszcie. Nie naruszono jednak żadnych procedur bezpieczeństwa – mówił nam w 2013 r. Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Ma takie dziwne cechy
Jak mówił Kurierowi Piotr O., wszystko, co go spotkało, jest wynikiem pewnych jego talentów. Jeden dotyczy relacji międzyludzkich wprost, a drugi pośrednio. Oba łączą się z tym, co usłyszał od żony: że skoro ma miękkie serce, to powinien wzmocnić inną część ciała.
Pierwszy:
– Mam po prostu taką dziwną może zdolność do przyciągania ludzi i znajdowania się w pewnych sytuacjach i okolicznościach. Z reguły poznaję tych ludzi gdzieś w Monako, w jakichś kurortach, ale i wielu poznałem w Lublinie. To są zwykłe relacje międzyludzkie. Czasami się odwiedzamy. Czasami się spotykamy. W niektórych środowiskach idzie się na piwo do baru. My idziemy na kolację. Dobrze nam się rozmawia. Odbieramy na tej samej częstotliwości.

Drugi:
– Mam dziwną cechę: nie idę i nie skarżę się na ludzi. Pewne rzeczy biorę na siebie. Po wydarzeniach ostatnich lat coraz częściej mam jednak dosyć, że obrywam za kogoś. Ja nie doniosłem na jednego czy drugiego, że jest mi winny pieniądze. A w tym kraju być może rządzi zasada kto pierwszy, ten lepszy. Ja nie umiem tak. Jak coś się nie udało, to rozmawiam i wyjaśniam sprawę.
Kiedy miał jednak okazję wyjaśnić sprawę przed sądem, nie przyznawał się do winy, mówiąc, że "nigdy bym się do czegoś podobnego nie zniżył, ponieważ jestem zbyt znanym i szanowanym finansistą. Gdyby tak nie było, prawnicy Romario, czy rekinów światowej finansjery z Sherwood Group nie robiliby ze mną przecież interesów".
W trakcie procesu okazało się, że kiedy "robił interesy", podawał się za wybitnego finansistę, lekarza lub arystokratę oraz powoływał na znajomości m.in. z Michaelem Jacksonem. W zamian za pożyczki oferował pomoc w pozyskaniu środków na inwestycje. Pokrzywdzeni przychodzili do niego, wierząc w jego zdolności w obracaniu pieniędzmi.
W 2019 r. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał Piotra O. winnym popełnienia 18 przestępstw, w tym wyłudzenia kredytów, pożyczek, poświadczenia nieprawdy i wprowadzenia w błąd przedsiębiorców w latach 2006-2011. Na rozprawę się nie stawił.
Polski oszust wszech więzień
Od 2018 r. był poszukiwany dwoma listami gończymi, Europejskim Nakazem Aresztowania i dwoma zarządzeniami o przymusowym doprowadzeniu.

Po siedmiu latach poszukiwań Piotra O. udało się odnaleźć w Wielkiej Brytanii, skąd został ekstradowany w zeszłym tygodniu. Trafił już do zakładu karnego, gdzie ma odbyć zasądzoną karę blisko 15 lat pozbawienia wolności.
