Da Silva oskarża siły porządkowe
W trakcie czwartkowego spotkania z dziennikarzami prezydent stwierdził, że część funkcjonariuszy mogła brać aktywny udział w szturmie na budynki parlamentu, pałacu prezydenckiego i sądu najwyższego.
- Było przyzwolenie ze strony wielu ludzi z sił zbrojnych na ten szturm – powiedział Lula.
Brazylijski prezydent wyraził przekonanie, że w niedzielne popołudnie nie doszło, jego zdaniem, do forsowania drzwi pałacu Planalto, gdyż te zostały otwarte przez kogoś z wewnątrz.
Wprawdzie 3 listopada Bolsonaro uznał swoją porażkę w październikowych wyborach prezydenckich, a także wezwał swoich zwolenników do zaniechania masowych blokad na drogach w całym kraju, ale tysiące jego sympatyków przystąpiło do protestów przeciwko zwycięstwu Luli.
Ponad tysiąc aresztowanych po zamieszkach w Brazylii
Kilka tysięcy z nich przypuściło w Brasilii szturm na najważniejsze urzędy państwowe wyrażając w taki sposób swoją dezaprobatę wobec zaprzysiężonego 1 stycznia na urząd prezydenta Luli. Twierdzą oni, że wygrana lewicowego polityka niewielką przewagą to efekt rzekomego oszustwa popełnionego podczas wyborów.
Dotychczas policja aresztowała ponad 1,4 tys. radykalnych zwolenników Bolsonaro. Większość z nich ujęto za rozbicie w pobliżu pałacu prezydenckiego obozowiska. Jedynie ponad 200 osobom postawiono dotychczas zarzuty udziału w niedzielnym szturmie na urzędy państwowe.

Źródło: