- Krytyka działalności osób publicznych ma pewne granice. Może być dobitna, ostra, ale tylko wtedy, kiedy jest rzeczowa, podjęta w celu ochrony społecznie uzasadnionego interesu. Prawo do krytyki nie może być niewykorzystywany w taki sposób, żeby naruszało dobre imię i cześć krytykowanego. Nie sposób mówić o ochronie prawa do krytyki, gdy proporcje nie zostały zachowane, a krytyka przybiera formę bezpodstawnej agresji, niszcząc standardy w debacie publicznej - uzasadniała orzeczenia sędzia Alina Dryl.
W Sądzie Rejonowym w Białymstoku zapadł w czwartek wyrok w sprawie wpisu na portalu społecznościowym zawierającym groźby, które wymierzone były w posła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Truskolaskiego. Sąd uznał, że słowa: "Będziesz kur... wisiał za podpier... własnego kraju już niedługo. Zobaczysz" to przestępstwo. I za to skazał 32-letniego Tomasza T. na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 5000 złotych grzywny.
Wiadomość o takiej treści pokrzywdzony poseł dostał w październiku 2017 roku po swoim wystąpieniu na zgromadzeniu parlamentarnym Rady Europy w Strasburgu, gdzie były poruszane kwestie dotyczące zagrożenia praworządności m.in. w Polsce. Wystąpienie podlaskiego posła nie spodobało się internatom, w jego stronę popłynął hejt - o czym mówił w sądzie Truskolaksi, były wulgarne komentarze nazywające posła zdrajcą. Prywatną wiadomość na poselskiego fanpejdża wysłał również oskarżony.
- Oskarżony użył bardzo wulgarnego epitetu, bardzo emocjonalnego, zostałem uznany za zdrajcę, w wiadomości został użyty czas przeszły dokonany - mówił przed sądem Krzysztof Truskolaski.
Krzysztof Truskolaski zgłosił hejt na policję. "Będziesz kur.. wisiał" - pisali internauci (zdjęcia)
Po odczytaniu wiadomości złożył zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa. Policjantom przedstawił 10 komentarzy to uzasadniających. Prokuraturze udało się ustalić dwóch autorów: jeden został w czwartek skazany, drugi okazał się niepoczytalny. Osiem spraw zostało przez śledczych umorzonych z powodu niewykrycia sprawców.
Oskarżonego, który pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, ale obecnie pracuje w Holandii, nie było w czwartek w sądzie. W aktach sprawy są wyjaśnienia Tomasza T. jeszcze ze śledztwa, w których 32-latek zarzekał się, że "nie miał zamiaru zrealizować tego, co napisał, a jedynie dać Truskolaskiemu do zrozumienia, co kiedyś robili z takimi osobami, że kiedyś zdrajców wieszano". Jego adwokat wnosiła o uniewinnienie. Podnosiła, że oskarżony nie zna Truskolaskiego i nie przebywa w okolicach Białegostoku, sugerując, że poseł nie powinien się go obawiać.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Alina Dryl podkreśliła, że w przypadku przestępstwa gróźb karalnych nie ma wymogu, aby grożący i ten, któremu grozi, się znali. Możliwe jest popełnienie tego czynu przez internet. Nie jest również konieczne, aby grożący miał zamiar w rzeczywistości zrealizować groźby, wystarczy, że ich treść zostanie przekazana. Konieczny jest natomiast skutek - uzasadniona obawa pokrzywdzonego, że groźba zostanie spełniona.
Poseł Krzysztof Truskolaski: Nie ma mojej zgody na hejt w sieci (zdjęcia)
- Pokrzywdzony musi ją potraktować poważnie i uważać jej spełnienie za prawdopodobne - orzekł sąd. - Nie ma zgody wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania na tego typu zachowania.
- W życiu publicznym nie ma miejsca na hejt, nie ma miejsca na mowę nienawiści, nie ma miejsca na groźby. Ta sprawa pokazuje, że w internecie nikt nie jest anonimowy. Niech ta sprawa będzie przestrogą przez formułowaniem takich wpisów - powiedział po ogłoszeniu wyroku Krzysztof Truskolaski.
Poseł nie komentował samego wymiaru kary, przyznał jednak, że satysfakcjonuje go to, że sprawca został ustalony, doprowadzony przez sąd i skazany.
Wyrok nie jest prawomocny.
Tu oglądasz: Rosną ceny. Droższa żywność i paliwo uderzą po kieszeni
