- Aby oszczędzić Rumunii i jej obywatelom tego kryzysu, rezygnuję z urzędu prezydenta Rumunii. Opuszczę urząd pojutrze, 12 lutego - powiedział prezydent w wydanym oświadczeniu.
- Za chwilę rumuński parlament zagłosuje nad moim zawieszeniem i Rumunia wejdzie w kryzys. Całe społeczeństwo będzie wstrząśnięte. Nie będzie już dyskusji na temat wyborów prezydenckich. Skutki zewnętrzne będą długotrwałe i bardzo negatywne. Będziemy pośmiewiskiem całego świata. Aby oszczędzić Rumunii tego kryzysu, rezygnuję ze stanowiska prezydenta Rumunii. Rezygnacja wejdzie w życie za dwa dni – oświadczył Klaus Iohannis.
Kryzys po unieważnieniu wyborów
Oświadczenie pojawiło się dzień przed posiedzeniem parlamentu, na którym miał być omówiony i głosowany trzeci wniosek o zawieszenie prezydenta w sprawowaniu urzędu. Po tym, jak wnioski partii opozycyjnych zostały dwukrotnie odrzucone z powodów proceduralnych, tym razem nacjonalistyczne partie POT, AUR i SOS, wraz z parlamentarzystami z Unii Ocalenia Rumunii (USR) zdołały zebrać podpisy potrzebne do rozpoczęcia procesu impeachmentu.
Kadencja Iohannisa powinna się już zakończyć, jednak została przedłużona po tym, jak zeszłoroczne wybory prezydenckie zostały unieważnione decyzją Trybunału Konstytucyjnego. Podczas gdy Iohannis utrzymywał, że przedłużenie jego mandatu było zgodne z konstytucją i powiedział, że opuści urząd po zaprzysiężeniu nowego prezydenta, opozycja stale kwestionowała jego legitymację.
Zgodnie z konstytucją, przewodniczący Senatu, obecnie Ilie Bolojan, pełni teraz funkcję tymczasowego prezydenta. Będzie on pełnił tę funkcję do czasu wyboru nowego prezydenta w maju.

źr. romania-insider.com