Na ławie oskarżonych zasiada też konkubina 28-latka i matka Igora: 22-letnia Magdalena J., która odpowiada za narażenia dziecka na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. A to dlatego, że nie reagowała na wyczyny Arkadiusza B., do których dochodziło w mieszkaniu przy ul. Tymienieckiego w Łodzi. Oskarżeni przebywają w areszcie śledczym. Sąd wyłączył jawność procesu.
Według śledczych, Arkadiusz B. przez sześć miesięcy - do 19 kwietnia 2017 roku - znęcał się nad Igorem: bił go pięściami i otwartą dłonią po głowie oraz rzucał nim o materac i konstrukcję łóżka. Ponadto dwa razy chciał zabić dziecko.
Gehenna chłopca zakończyła się wtedy, gdy pracownicy szpitala Konopnickiej w Łodzi zaalarmowali prokuraturę, że przebywa u nich dziecko mające ślady maltretowania. Wprawdzie matka Igora twierdziła, że obrażenia u dziecka powstały samoistnie, jednak biegli szybko wykazali, że to nieprawda. Ruszyło śledztwo, podczas którego na pościeli w łóżeczku Igora odkryto ślady krwi.
**Czytaj też:
Pobicie niemowlaka w Łodzi. Areszt dla matki skatowanego Igorka i jej konkubenta**
Podczas przesłuchania Arkadiusz B. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że miesiąc po urodzeniu chłopca jego matka przestała się nim zajmować. Oskarżony wziął na te siebie te obowiązki. Po pewnym czasie Arkadiusz B. przestał panować nad sobą i bił dziecko, kiedy zaczynało płakać. Zaznaczył, że Magdalena J. w takich sytuacjach nie reagowała - nawet nie podnosiła się z łóżka.
16 kwietnia 2017 roku oskarżony tak mocno uderzył dłonią w głowę Igora, że biednemu chłopcu krew z ust poleciała. Uderzył też dziecko o łóżko. Trzy dni potem sytuacja powtórzyła się: Arkadiusz B. potrząsał chłopcem i bił go po głowie.
Magdalena J. też przyznała się do winy. Tłumaczyła się, że dlatego nie broniła bitego synka, ponieważ bała się konkubenta. Decyzją sądu została jej odebrana władza rodzicielska.