Z informacji, do jakich udało nam się dotrzeć, wynikało, że Boniek - jeszcze jako prezes PZPN - zapłacił pieniędzmi z budżetu PZPN prawnikom, którzy zajęli się jego prywatnym procesem sądowym z Piotrem Nisztorem. Kancelaria "Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy" miała zainkasować aż 380 tysięcy złotych, co oznacza że związek zapłacił więcej niż za całoroczną obsługę prawną we wszystkich pozostałych sprawach.
Jak się okazuje, nasza publikacja nie przeszła bez echa, a do warszawskiej prokuratury wpłynęło w tym tygodniu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota, a dziennikarze "Super Expressu" informują, że w zawiadomieniu napisano, iż Zbigniew Boniek "wyrządził szkodę majątkową w wielkich rozmiarach".
- Zawiadomienie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego artykułu 296 paragraf 1 i 3 kodeksu karnego - tłumaczyła Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowa prokuratury.
Spór pomiędzy Zbigniewem Bońkiem a Piotrem Nisztorem trwa od momentu, w którym dziennikarz "GP" zaczął publikować informacje dotyczące działalności PZPN i jej (byłego już) prezesa. Dotyczyły m.in. działalności współpracującej z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego. Nisztor ujawnił ponadto relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka Bońka.
Boniek na razie odniósł się (oficjalnie) do całej sprawy tylko komentarzem w mediach społecznościowych. "Dobrzy trenerzy kosztują, dobrzy piłkarze kosztują, dobrzy adwokaci kosztują... i wygrywają. Tyle w temacie. Ps. Boli? A teraz Liga Mistrzów" - napisał na Twitterze.
