WCZEŚNIEJ PISALIŚMY:
Morderstwo w Raciborzu: Mąż zabił żonę a potem siebie?
- Widok był straszny. Mężczyzna zadał jej dwa ciosy w okolice serca, następnie zabił się, wbijając sobie nóż w klatkę piersiową. Całe mieszkanie było zalane krwią - mówi nam osoba związana z organami ścigania.
Makabrycznego odkrycia dokonali we wtorek wieczorem policjanci wezwani około godziny 18 przez zaniepokojoną córkę małżeństwa.
- Do dyżurnego policji zadzwoniła kobieta z prośbą o interwencję policjantów z uwagi na to, że nie potrafi dostać się do mieszkania, gdzie znajdują się jej rodzice. Kobieta od kilku godzin nie mogła nawiązać kontaktu z matką - relacjonuje sierż. Anna Wróblewska, rzeczniczka raciborskiej policji. Wezwani funkcjonariusze wyważyli drzwi do mieszkania. W jednym z pomieszczeń zauważyli zakrwawione ciało 65-letniej kobiety. W kolejnym pokoju znaleźli jej 69-letniego męża. Było już za późno. Oboje nie żyli.
Na miejscu tragedii zabezpieczono ślady oraz sporządzono wstępną dokumentację. Ciała przewieziono do prosektorium, gdzie odbędzie się sekcja zwłok.
Póki co prokuratura w Raciborzu milczy na temat okoliczności zdarzenia. Jednak wiemy, że wczoraj przesłuchano pierwszych świadków, w tym córkę małżeństwa. - Więcej będziemy wiedzieć po sekcji zwłok. Odbędzie się na dniach - wyjaśniono nam w raciborskiej prokuraturze, gdzie oficjalnie wczoraj wszczęto śledztwo.
Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się stało. - Oni byli jak powietrze, tacy cisi, nikomu nie wadzili - mówi pan Ryszard Rosiński, który mieszka w tym samym bloku co małżeństwo M., tyle że w klatce obok. - Dawniej oboje pracowali w Rafako, a teraz byli już na emeryturze. Raczej nie widywano ich razem, nawet wówczas, gdy jeszcze pracowali zawodowo. On jechał rano autem, a ona szła na autobus - mówi pan Ryszard, wskazując na czerwone uno stojące jak zwykle przed blokiem.
Sąsiedzi z klatki, w której doszło do tragedii, też nie znali za bardzo państwa M. - Byliśmy takimi sąsiadami "na dzień dobry". Nawet nie wiem, jakie mieli imiona, chociaż mieszkaliśmy w jednym bloku od samego początku, 1985 r. - mówi jeden z sąsiadów. Dodaje, że razem z małżeństwem mieszkała jeszcze córka. W sumie mieli troje dorosłych dzieci. - Nigdy nie było żadnych awantur, nawet telewizora nie było słychać - dodaje kolejny sąsiad. Wsp.: JACK, GG
*Superbudowa 2013. Najlepsza inwestycja woj. śląskiego ZOBACZ
*Marsz Autonomii 13 lipca 2013: ZDJĘCIA, WIDEO, KONTROWERSJE
*Groby wampirów odkryto w Gliwicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Jak zdać egzamin na prawo jazdy? ZOBACZ WIDEOTESTY i CZYTAJ PODPOWIEDZI