Najlepszy piłkarz w Europie wraca do gry. Na mecz Ligi Mistrzów z Atletico nawet nie poleciał, a Bayern - na wpół rezerwowym składzie - zremisował z Atleti 1:1. Plan "maksimum" dla mistrzów Niemiec to wygrana dziś w meczu 10. kolejki Bundesligi z RB Lipsk. "Lewy" ma pomóc kolegom w starciu z Bykami. Do Hiszpanii nie poleciał z powodu delikatnego urazu, na piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec FCB Hansi Flick zapewnił, że po bólach mięśniowych Lewandowskiego nie ma już śladu. - W meczu z RB Lipsk musimy jednak postawić na większy nacisk w defensywie. Zbyt często jest tak, że naciskamy przeciwnika, a potem jesteśmy spóźnieni w tyłach. Brak świeżości też wpływał źle na naszą grę w obronie - tłumaczy Flick.
Lewandowski doskonale wie, jak odciążyć obrońców, a i tak już wystarczająco zapracował na uznanie w tym roku. Na pewno nie doceni tego magazyn "France Football", który już dawno wycofał się z organizowania w tym roku gali wręczenie Złotej Piłki. Podobną drogą chciała pójść FIFA. Prezydent światowej federacji Gianni Infantino był bliski wycofania się z nagradzania najlepszych piłkarzy za 2020 rok. Wtedy do akcji wkroczył Karl-Heinz Rummenigge, prezydent Bayernu. - Rozmawiałem o tym z szefem FIFA kilka razy i mówiłem mu, że głosowanie odbywa się co roku, a w 2020 roku przecież graliśmy w piłkę. Bundesliga została dograna, inne główne ligi w Europie również, podobnie jak Liga Mistrzów. To logiczne, że nagrody muszą zostać wręczone. Liczę, że Robert wygra, miał wspaniały rok. "Lewy" jest w formie życia, choć ma już 32 lata - mówi.
Bawarczycy na pewno będą musieli radzić sobie bez Alphonso Daviesa, który dopiero wrócił do treningów, oraz kontuzjowanych Joshuy Kimmicha i Corentina Tolisso.
Przed Mateuszem Klichem druga z rzędu niezwykle trudna delegacja. Przed tygodniem w Liverpoolu jego Leeds United wygrało z Evertonem 1:0. Polski pomocnik w meczu z The Toffees oddał cztery strzały, zanotował dwa kluczowe podania, wszystkie trzy efektowne przerzuty piłki trafiły do swojego adresata. Do tego cztery odbiory, a w sumie aż 22 w sezonie - najwięcej w całej Premier League. W sobotni wieczór "Clichy" wybierze się na Stamford Bridge na mecz z Chelsea.
Mecz Leeds z Chelsea ma jednak szerszy kontekst. W Anglii wszyscy pamiętają, jak trener Pawi Marcelo Bielsa wysłał szpiega, który miał rozpracować taktykę Franka Lamparda, trenującego wtedy Derby County. Angielska Federacja nałożyła na Leeds karę w wysokości 200 tys. funtów. - To był moment, który już minął. Zapłaciłem za swoje grzechy. Teraz mogę stwierdzić, że moje relacje z Frankiem Lampardem są normalne. Nie jest źle - powiedział Bielsa.
Mimo że Klich strzelił w tym sezonie dwa gole (do nich dołożył trzy asysty), to Jan Bednarek od tygodnia jest najskuteczniejszym polskim piłkarzem w historii Premier League. Stoper Southampton w zeszłej kolejce trafił do siatki Manchesteru United. Na nowy kontrakt nie zapracował jednak tymi trzema bramkami. - Bednarek jest dobrym przykładem kogoś, kto ciężko pracował, aby zadomowić się u nas i myślę, że cały czas może się tutaj poprawiać i być dla nas ważnym piłkarzem - powiedział Ralph Hasenhüttl, trener Southampton. W czwartek klub z południa Anglii poinformował, że polski obrońca przedłużył kontrakt ze Świętymi do 2025 r. Poprzedni gwarantował mu 1,2 mln euro rocznie, teraz na pewno będzie mógł liczyć na podwyżkę. 24-latek zagra dopiero ostatni mecz 11. kolejki angielskiej ekstraklasy. Southampton zagra z Brighton.
Przed Euro 2012 w kółko powtarzało się, że kadra musi być budowana wokół trójki z Borussii Dortmund - Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego. Teraz tych świetnych piłkarzy jest więcej, ale to o wyżej opisywanej trójce jest w ostatnich tygodniach najgłośniej.
