Sąd nie miał wątpliwości, że rodzice zastępczy z Radawca Małego są winni znęcania się nad dwanaściorgiem dzieci powierzonych im pod opiekę.
- Oskarżeni zajmowali się tymi dziećmi dobrowolnie. To oni zdecydowali się na rolę rodziny zastępczej. Nie tylko sprzeniewierzyli się swoim obowiązkom, ale posunęli dużo dalej - podkreśliła sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Przypominając, że z zasady, rodziny zastępcze obdarzane są przez społeczeństwo zaufaniem.
Z ustnego uzasadnienia środowego wyroku wyłania się mroczny obraz dramatu 12 dzieci, które były pod opieką Małgorzaty i Witolda P. w latach 2006-2013.
Małgorzata P. była oskarżona m.in. o to, że uderzała dzieci pięścią w głowę, szarpała je za uszy i włosy, popychała. Również Witold P. miał się znęcać nad dziećmi m.in. uderzając ich głowami o ścianę, kopiąc je i bijąc pasem, czy karząc podopiecznych kilkugodzinnym klęczeniem z rękami podniesionymi do góry.
Oboje mieli wyzywać dzieci i stosować wobec nich szereg kar.
Przykładem szykanowania podopiecznych był na przykład obowiązek pytania o możliwość skorzystania z toalety. Rodzice zastępczy ograniczali też dzieciom dostęp do jedzenia w lodówce i zamykali je za karę w pomieszczeniach. Ograniczali im też możliwość poruszania się po domu.
- Starsze dzieci, szczególnie chłopcy, byli głodni. Zeznający jako świadkowie nauczyciele mówili przed sądem, że dzieci chodziły na stołówkę szkolną, żeby dostać za darmo chleb - mówiła sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska.
Powierzone parze dzieci miały też ograniczany dostęp do zabawek. Musiały dostać zgodę na zabawę nimi.
Nie zawsze też mogły się myć, albo korzystać z różnych środków czystości. - Niektóre nie miały szczoteczki do zębów. Jedna z dziewczynek bardzo wstydziła się tego, że w czasie menstruacji musiała używać papieru toaletowego. Później oskarżona śmiała się z niej, że o siebie nie dba - relacjonowała w środę sędzia.
Zwróciła również uwagę, że dzieci musiały pracować w gospodarstwie.
W Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. Sąd skazał Małgorzatę i Witolda P. na wykonywanie przez dwa lata prac społecznych - przez 40 godzin miesięcznie.
Przez najbliższe 10 lat Małgorzata i Witold P. nie będą mogli również prowadzić działalności związanej między innymi z opieką nad dziećmi.
Sąd nakazał im też zapłacenie nawiązek pokrzywdzonym dzieciom, które były w rodzinie zastępczej: po 1 tys. złotych dla każdego z nich.
Uzasadniając wyrok, sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska mówiła, że w tej sprawie miały znaczenie słowa świadków znających sytuację tej rodziny zastępczej, w tym m.in. nauczycieli.
Przypomnijmy, że dramat 12 dzieci wyszedł na jaw, gdy kurator sądowy przyszedł do rodziny, żeby przeprowadzić wywiad środowiskowy.
Wyrok jest nieprawomocny.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: