SPIS TREŚCI
"Newsweek" przypomniał deklarację Trumpa, który wielokrotnie zapewniał, że jest w stanie zakończyć wojnę w Ukrainie w ciągu jednego dnia, ale nie wyjaśnił, w jaki sposób miałby to zrobić. Co piszą o tym amerykańskie media?
Strefa zdemilitaryzowana, czyli sukces Putina?
Jak podał na początku listopada "Wall Street Journal", obóz Trumpa zakłada utrzymanie rosyjskiej kontroli nad 20 proc. terytorium Ukrainy, ustanowienie ponad 1200-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej oraz zablokowanie na 20 lat starań Ukrainy o wejście do NATO. Według "Newsweeka" doniesienia te potwierdził prezydent Czech Petr Pavel, który powiedział 9 listopada, że za ochronę wschodniej flanki i strefy zdemilitaryzowanej ma odpowiadać Europa.
"Nie wysyłamy amerykańskich mężczyzn i kobiet, aby podtrzymywali pokój na Ukrainie. I nie płacimy za to. Niech zrobią to Polacy, Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi" – powiedział cytowany przez "WSJ" członek zespołu Trumpa, zachowując anonimowość. "Możemy zapewnić szkolenie i inne wsparcie, ale lufa pistoletu będzie europejska" – dodał. "Newsweek" przytacza słowa wiceprezydenta elekta J.D. Vance’a, według którego "pokojowe rozwiązanie" oznacza, że "obecna linia demarkacyjna między Rosją a Ukrainą stanie się czymś w rodzaju strefy zdemilitaryzowanej".
Analityczka z amerykańskiego think tanku Ośrodka Studiów nad Wojną (ISW) Karolina Hird powiedział "Newsweekowi", że strefa zdemilitaryzowana, zostanie wykorzystana przez Putina „jako linia frontu do następnej inwazji na Ukrainę za 5, 10, 15 lat - po tym, gdy jego armia odpocznie, wzmocni się i przeanalizuje lekcję, jaką dostała podczas ostatnich walk". "Strefa zdemilitaryzowana nie zakończyłaby wojny na niczyich warunkach, poza warunkami Rosji" – podkreśliła ekspertka ISW.
Ile terytorium straci Ukraina?
"Kwestia terytorialna jest niezmiernie ważna, ale jest nadal drugorzędna" - powiedział gazecie „New York Times” ukraiński urzędnik chcący zachować anonimowość. Zaznaczył, że "najważniejsze są gwarancje bezpieczeństwa".
Od 2014 roku Ukraina straciła około 20 proc. swojego terytorium, którego granice zostały jasno zdefiniowane w deklaracji niepodległości z 1991 roku. Mimo że Kijów zdołał odzyskać część zajętego przez rosyjskich najeźdźców terytorium, to nadal duża część znajduje się w rękach rosyjskich. Operacja w obwodzie kurskim, którą Kijów rozpoczął w sierpniu tego roku miała dać Ukrainie lepszą pozycję przy stole negocjacyjnym. Jednak Moskwa nie będzie chciała oddać tego terytorium.
Ponadto zdaniem rosyjskiego biznesmena bliskiego Kremlowi Konstantina Małofiejewa Rosji będzie trudno dojść do jakiegokolwiek porozumienia, ponieważ nawet najbardziej ustępliwa wersja porozumienia zakłada, że Ukraina odda jej jeszcze część swojego terytorium. Były minister obrony Ukrainy Andrij Zahorodniuk zwrócił uwagę, że póki Rosja jest w natarciu, Ukrainie będzie bardzo trudno uzyskać przychylne jej porozumienie. Dodał, że rosyjscy negocjatorzy nie będą skorzy zadowolić jedynie zajętymi przez nich terytoriami.
źr. PAP, New York Times, Wall Street Journal, Newsweek