Rosyjskie diamenty nadal nie zostały objęte sankcjami. Mimo zapowiedzi zawsze kończy się to tak samo - wetem Belgii

OPRAC.:
Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Wideo
od 16 lat
Rosyjski eksport diamentów został w dużej mierze oszczędzony przed międzynarodowymi sankcjami. Handel diamentami trwa w najlepsze, a wszystkie próby objęcia ich sankcjami kończyły się zawsze tak samo – sprzeciwem jednego państwa.

Dlaczego diamenty nie zostały objęte sankcjami?

Podczas ostatniego szczytu G7 w Hiroszimie przywódcy siedmiu największych gospodarek świata zadeklarowali, że „zwiększą wysiłki na rzecz” ograniczenia handlu diamentami. – Ograniczymy handel rosyjskimi diamentami. Rosyjskie diamenty nie są wieczne. Będziemy otwarcie i szczerze tłumaczyć, dlaczego te sankcje są konieczne i uzasadnione – zapowiedział jeszcze przed szczytem przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel, który na wcześniejszym etapie kariery politycznej był premierem Belgii.

Jednak biznesmeni z Antwerpii, centrum światowego handlu diamentami, doskonale znają wszystkie argumenty etyczne przemawiające za ograniczeniem.

Przeciwstawiają im argumenty ekonomiczne, przytaczane przez brukselską wywiadownię gospodarczą Eurointelligence: 80 proc. nieoszlifowanych diamentów i 50 proc. oszlifowanych diamentów trafia do odbiorców końcowych przez Antwerpię. Rosja jest największym na świecie dostawcą nieoszlifowanych diamentów, z udziałem w światowym rynku na poziomie 30 proc.. Nie ma możliwości, aby Antwerpia była w stanie zastąpić nagłe zniknięcie blisko jednej trzeciej podaży z innych źródeł. Diamenty stanowią 15 proc. wartości belgijskiego eksportu poza Unię Europejską. W 2021 roku Belgia wyeksportowała diamenty o wartości 13,9 mld euro. Argumenty te do tej pory przekonywały belgijski rząd, który blokował próby nałożenia sankcji na ten intratny interes. Intratny również dla Rosji.

Z dostępnych danych wynika, że w 2021 roku Rosja zarobiła około 4,7 miliarda dolarów na eksporcie diamentów. Z tego, do UE wyeksportowała drogocenne kamienie o wartości 1,8 mld euro. W roku 2022 suma ta nieco się zmniejszyła do 1,4 miliarda euro. Potentat wydobycia diamentów w Rosji - grupa Alrosa - odpowiada za około 95 proc. rosyjskiego eksportu i jest jednocześnie największym pojedynczym partnerem Antwerpii. Dostarcza jej około 25 proc. kamieni. Około 60 proc. akcji Alrosy należy bezpośrednio lub pośrednio do państwa rosyjskiego.

Potrzebna zgoda kilku krajów

Przedstawiciele branży w Belgii podkreślają, że sankcje mogłyby mieć sens tylko w przypadku globalnego podejścia. Tymczasem bez zgody Indii, które są jednym z konkurentów Belgii na światowym rynku, nie jest to możliwe. Gdyby zatem Belgia zgodziła się na sankcje, to Rosja bez trudu przekierowałaby eksport do innych miejsc. A na to względnie nieliczni, ale wyjątkowo wpływowi potentaci diamentowego biznesu z Antwerpii, która od kilku wieków jest symbolem handlu drogimi kamieniami, nie zamierzają się zgodzić. Zwłaszcza, że w ostatnich 15 latach stracili spore kawałki diamentowego tortu na rzecz Dubaju i Bombaju.

Niemiecki dziennik gospodarczy „Hadelsblatt” przypomina, że Antwerpia nie pierwszy raz mierzy się z krytyką i oburzeniem. W latach 90. ubiegłego wieku trafiały tam krwawe diamenty z Afryki. Pieniądze z ich sprzedaży napędzały brutalne wojny domowe na tym kontynencie. W końcu – w 2003 roku – ONZ wprowadził proces certyfikowania pochodzenia diamentów Kimberley (KPCS), aby zagwarantować, że nieoszlifowane kamienie nie pochodzą ze stref konfliktu.

Jak ukryć pochodzenie diamentów?

Gazeta podkreśla jednak, że ukrycie pochodzenia diamentów jest nadal dziecinnie proste. Problem polega na tym, że operatorzy kopalni z całego świata sprzedają surowe kamienie około 20 hurtownikom. Ci zaś je mieszają i upłynniają. Na certyfikatach widnieje napis: „pochodzenie mieszane”. W efekcie rosyjskie diamenty są sprzedawane w USA – mimo że Waszyngton ogłosił zakaz importu już rok temu. Dodatkowo, jeśli rosyjskie kamienie zostaną oszlifowane w Indiach, zmieniają „obywatelstwo: na indyjskie i mogą być legalnie sprzedawane do Ameryki.

Biorąc to wszystko pod uwagę, jak z ubolewaniem zauważa Eurointelligence, ryzyko, że deklaracje G7 i Charlesa Michela pozostaną wciąż tylko deklaracjami jest bardzo wysokie.

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl