Do dramatu pięciu osób i ich rodzin doszło w miniony czwartek, 18 lipca, po północy na ul. Krakowskiej w Jaśle (wylotówka w kierunku Krakowa).
- Z dotychczasowych wstępnych ustaleń policjantów będących na miejscu wypadku wynika, że kierujący seatem, chcąc uniknąć zderzenia ze zwierzyną leśną, która wbiegła na jezdnię, stracił panowanie nad pojazdem. Osobówka zjechała z drogi, a następnie wielokrotnie dachowała. 18-latek, który miał kierować pojazdem, został przewieziony do szpitala, podobnie jak trzech pasażerów w wieku 20, 19 i 15 lat. Niestety życia 20-latka nie udało się uratować. Kierowcy seata był trzeźwy. Dodatkowo została mu pobrana krew do badań na zawartość środków odurzających - relacjonował bezpośrednio po wypadku mł. asp. Daniel Lelko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jaśle.
18-latek z zarzutem
Śledztwo w sprawie zdarzenia wszczęła miejscowa prokuratura rejonowa. W piątkowe późne popołudnie młody kierowca seata usłyszał zarzut.
- Chodzi o przestępstwo z artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu karnego, czyli spowodowanie wypadku komunikacyjnego, którego następstwem jest śmierć innej osoby bądź ciężki uszczerbek na zdrowiu. Wobec 18-latka zastosowane zostały także środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zakazu opuszczania kraju i zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi - informuje mł. asp. Daniel Lelko.
Nie udało się nam jeszcze ustalić, czy 18-letni podejrzany (mieszkaniec powiatu strzyżowskiego, podobnie jak trzech innych uczestników kraksy, w tym zmarły 20-latek) przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu.
Wiadomo natomiast, że jedna z osób, które przeżyły wypadek, ale odniosły poważne obrażenia jeszcze w piątek była w stanie krytycznym. Jak ustaliliśmy, 15-latek z powiatu jasielskiego (spokrewniony z ofiarą śmiertelną) walczy o życie w szpitalu w Krośnie. Lekarze utrzymują go w stanie śpiączki farmakologicznej.
Zajmujący się sprawą śledczy wciąż sprawdzają, czy tragedia faktycznie mogła być następstwem nagłego wtargnięcia na jezdnię dzikiego zwierzęcia - konkretnie sarny - i próby jego ominięcia. Nieoficjalnie mówi się, że kierujący seatem mógł jechać szybko - świadczyć ma o tym spora odległość dzieląca miejsce, w którym osobówka zjechała z drogi i to, gdzie ostatecznie się zatrzymała, uderzając w ogrodzenie prywatnej posesji.
- Ustalenia w tym zakresie trwają. Faktem jest, że osoby siedzące na tylnych siedzeniach wypadły z samochodu - podkreśla Katarzyna Skrudlik-Rączka, prokurator rejonowy w Jaśle.
Szefowa prokuratury dodaje, że wstępny test na wykrycie w organizmie środków odurzających - któremu poddany został 18-letni kierowca - dał wynik negatywny.
- Czyli wstępnie wykluczono, że ten mężczyzna był pod wpływem takich środków. Ale czekamy na wyniki badań krwi - zaznacza prokurator Skrudlik-Rączka.
