Skazani na konflikt? Nie dajmy się wkręcić w czyjeś narracje

Anna Gołębicka, publicystka i strateg komunikacji
Nadeszły czasy, które są i będą dużo trudniejsze nie tylko epidemicznie, nie tylko gospodarczo, ale i ludzko. Wszyscy stąpamy po linie, niosąc w dłoniach duży balast, który pomaga nam utrzymać równowagę, ale równocześnie jesteśmy narażeni na każdy podmuch, który może nas zmieść.

Tylko od nas zależy, czy tę drogę przejdziemy i odnajdziemy się w przyszłości, która, jak mówił belgijski ekonomista Geert Noels, będzie mniejsza, wolniejsza, ale bardziej ludzka - czy też nie uda nam się nią przejść i obudzimy się w odhumanizowanym świecie konfliktów, braku zaufania i nienawiści.

To, czy przejdziemy po COVIDowej linie na dugą stronę, czy wszyscy runiemy w przepaść strachu i zagrożenia, gdzie jedyną wartością będzie bezpieczeństwo, a jedyną formą relacji między ludźmi - walka, zależy od naszej mądrości i postaw.

Zobaczcie, co się działo w pierwszych dniach pandemii. Kolejki. Puste półki. Gdyby nie udało się uspokoić nastrojów społecznych, niedobory i strach mielibyśmy do dziś. Pewne zjawiska gospodarcze są jak lawina. Gdy się rozkręcą, trudno je zatrzymać, a jednym z głównych czynników, jakie je determinują, są nastroje społeczne. Prognozując kryzys lub rozkwit gospodarczy, bada się bardzo gruntownie właśnie ten czynnik. Naruszenie rytmu procesu produkcji i dostaw przez niczym nieuzasadniony popyt spowodowałoby przejściowe braki. Przejściowe braki motywowałyby społeczeństwo do jeszcze większego gromadzenia na zapas, co w dłuższej perspektywie spowodowałoby chaos. To taki prosty przykład tego, co może się dziać, jeśli społeczeństwo nie wykaże mądrości i postaw obywatelskich. A władza nie będzie miała zaufania.

Aktualnie wszyscy stąpamy po coraz cieńszej linie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele teraz zależy od tego, jak mądrze będziemy czytać komunikaty, wydawać sądy i przyjmować postawy.

Tak, jak mała jest granica między miłością a nienawiścią, tak mały może być dystans między medykiem bohaterem a medykiem wrogiem. Mały może być dystans między spokojem a paniką i między wzrostem a spadkiem. Niespełna kilka dni po tym, jak ludzie klaskali medykom na balkonach, słychać o ostracyzmie wobec nich. Wszystko zmieniło się po tym, jak dotarły do nas informacje o wysokiej absencji powołanych medyków do DPS. Aż od razu nasuwa się analogia do biblijnej historii o Jezusie, który, witany przez tłumy, wjeżdżał jako bohater na osiołku, a za chwilę zostaje ukrzyżowany. Nie idźmy tą drogą. Kij ma dwa końce, a medal dwie strony. Nie zgadzam się ze zdaniem mojego ulubionego publicysty, że jest to „smutne świadectwo kryzysu etyki” i za szybko uczyniliśmy z medyków bohaterów.

Oczywiście, wśród medyków nie ma samych „aniołów”, bo nie może być. Tak samo jak nie ma ich wśród księży czy innych zawodów zaufania publicznego i w ogóle zawodów, i trzeba o tym mówić wprost. Ale zanim wydamy werdykt, zastanówmy się, czy mamy do niego wszystkie dane. Zawsze jest druga strona medalu… Kultura organizacyjna w rodzimej służbie zdrowia od lat nie sprzyja poświęceniom, bo w wielu miejscach przypomina ona grę w butelkę, w której losujemy frajera. Organizacje, gdzie ludzie nie czują się solidarni, wspierani, tylko czują, że ich poświęcenie to frajerstwo - nawet będąc charakterologicznie altruistami - będą mniej skłonni do poświęceń.

Prawda jest też taka, że zsyłka osób, których prawo nie pozwala zsyłać, to skrajny dowód, że coś nie działa i w ochronie zdrowia, i u wojewody, który kolejny raz udowadnia, że nie ma ręki do zarządzania tym obszarem. A co społeczeństwo na to? Sprawa się rozkręca i można już przeczytać o sytuacjach, w których ludzie malują im drzwi, piętnując jako potencjalnie niebezpiecznych.

Wynoszenie na piedestał niesie niebezpieczeństwo szybkiego i bolesnego z niego upadku. Patrzenie na świat, jako na jedynie biały albo jedynie czarny może doprowadzić tylko do punktu, w którym mleko się rozleje i będzie już za późno. W każdej grupie społecznej są flegmatycy, sangwinicy, cholerycy i tak dalej, i tak dalej. Są ludzie bardziej i mniej skłonni do poświęceń. Są tacy, którzy pracują z przekonania, i tacy, którzy muszą, aby przeżyć. Są ci, którzy widzą czubek własnego nosa, ale i ci, którzy życie poświęcają dla innych.

Popatrzcie, jak łatwo wystawić notę, ocenić w sprawie, która ma jak ten kij przynajmniej dwa końce. Nie dajmy się prowadzić podawanej jak papka informacji i zrzucać z, i tak już trudnej drogi po linie.

Nie dajmy się wkręcać idącym na skróty narracjom i polityce, która toczy się w tle. Wyścigowi o władzę, splendor i czyjeś interesy. Grze pozorów i rozgrywania nami jak pionkami w grze. Dobry Minister, zmienia się w ministra służącego interesom politycznym. Każdy próbuje nam coś wcisnąć od siebie i po swojemu. Władza wozi nas, gdzie chce, a opozycja ujada jak stado nieporadnych ratlerków, które szczekają na wielkiego bernardyna.

Idziemy po linie na drugą stronę. Do nowego świata, który nigdy już nie będzie taki jak był. Może być bardziej ludzki, otwarty, ale pod warunkiem że do niego dotrzemy. Nie marnujmy wszyscy tej szansy, którą dał nam los. Nie róbmy jak po śmierci Papieża i katastrofie smoleńskiej czy nawet po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, kiedy po chwili wspólnoty daliśmy się maksymalnie poróżnić. Mówmy: sprawdzam politykom, nie skazujmy ludzi niewinnych, bo ktoś coś w telewizji powiedział.

Nie popadajmy w skrajności, bo wśród medyków nie wszyscy są altruistami, tak samo jak wśród skazańców nie wszyscy muszą być winni. Szanujmy siebie wzajemnie, bo wielu jest teraz zasługujących na uznanie. Handel, transport, wywóz śmieci, służba zdrowia i my sami, że siedzimy w domu, że staramy się pracować zdalnie, żeby mieć do czego wrócić.

Nie dajmy się wkręcić w czyjeś narracje. Ta wyprawa na linie wymaga od nas stabilnego trzymania drążka i stąpania dziennie na dugą stronę w szacunku do innych. Abyśmy dotarli to tego nowego i bardziej ludzkiego świata.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Plebs uwielbia czytać taką narrację. - ... gdyby nie udało się opanować nastrojów społecznych , niedobory towarów strach mielibyśmy do dziś. Pewne zjawiska gospodarcze są jak lawina. Gdy się rozkręcą trudno je zatrzymać .... i tak dalej.

Po pierwsze zwykły plebs nie ma tyle kasy by spowodować te "niedobory" w potędze kapitalizmu a po za tym działa niewidzialna ręka wolnego rynku i natychmiast wzrosły ceny a zamiast tanich produktów tzw. eco dla biedaków pojawiły się te "MARKOWE" KTÓRYCH NIKT NIE KUPOWAŁ BO NAWET DLA NOWOBOGACKICH BYŁY ZA DROGIE I TERAZ WYPCHANO JE Z MAGAZYNÓW DZIĘKI CZEMU BIZNESMENI ZNÓW ZAROBILI KROCIE.

Pozostał strach , bo każdy widzi że zamiast opanować epidemię myśl wypowiadanego do niedawna hasła co kilka minut - bo zdrowie i życie ludzi jest najważniejsze - jedynie co zrobiono metodycznie to uchwalono obrabowanie państw czyli plebsu z jego pieniędzy na utrzymanie biznesmenów. Dziś z resztą wszystko wróciło do kapitalistycznej normy. Na pierwszym planie jawnie jest już kasa i władza.

Po drugie ale najważniejsze. Kapitalizm to nie jest na wspanialszą rzeczą jaka spotkała ludzkość, Wprost przeciwnie. To niewydolny twór wspomagany bandycką demokracją który w założeniu ma wyzysk, niewolnictwo bandytyzm zbrodnię. Całe jego bogactwo to błyskotki bandziorów osiągnięte zbrodniczymi metodami. Dlatego potrzeba odpowiedzialnego ustroju i pracodawcy jakim jest socjalizm. Nie w takim kształcie jaki był zmuszony być po wojnie ze względu na ataki kapitalizmu ale w tych czystych założeniach. Póki kapitalizm będzie tak jak jest. Degeneracja, patologia podziału zysków gdzie lekarz , naukowiec zarabia grosze a piłkarz kilka milionów nie wspominając o biznesmenach - gangsterach , narcosach i tak dalej.

Wróć na i.pl Portal i.pl