W tym sezonie Śląsk po raz trzeci z rzędu przystąpił do rozgrywek BTK EuroCupu. Po dwóch kolejkach trwającej obecnie kampanii można powiedzieć: „powtórka z rozrywki”. W ostatnich dwóch latach wrocławski zespół często prowadził z rywalami wyrównany bój, by w ostatnich akcjach meczu wypuścić z rąk wydawałoby się bezpieczne prowadzenie.
Tak było też w ostatnią środę. WKS w trzeciej kwarcie prowadził różnicą 15 punktów (56:41). Trudno powiedzieć, co stało się ze skutecznością „Trójkolorowych” w kolejnych fragmentach meczu. - Mała różnica punktowa pokazuje, że było to spotkanie na wysokim poziomie. Niestety w ostatniej kwarcie nie byliśmy zorganizowani ani w obronie, ani w ataku. Straciliśmy piłkę ponad 10 razy. To był główny powód naszej porażki - tłumaczył na pomeczowej konferencji Oliver Vidin, trener Śląska.
Zdaniem szkoleniowca WKS-u kluczowym momentem meczu była kontuzja Jawuna Evansa. - Uważam, że do momentu, w którym nasz rozgrywający doznał urazu, graliśmy bardzo dobrze. Już mamy dwóch kontuzjowanych rozgrywających, więc będzie to duży problem w organizacji naszej gry w najbliższych meczach - stwierdził.
Kibice nie zostawiają na Śląsku suchej nitki. „Tak beznadziejnie rozegrać końcówkę, błędy jak dzieci w przedszkolu, a nie zawodowcy” - to tylko jeden z komentarzy w podobnym tonie.
„Trójkolorowi” będą chcieli zrewanżować się za wstydliwą porażkę w niedzielnym meczu z Kingiem Szczecin (godz. 17:30).
Guder & Janas. „Oburza mnie propozycja dla Marcina Torza”
