Wybuch na osiedlu Rozwadów
O wybuchu na jednej z posesji przy ulicy Dębowej służby zostały powiadomione przed godziną 17. Na miejsce natychmiast zadysponowano pięć zastępów Państwowej Straży Pożarnej ze Stalowej Woli oraz trzy zespoły ratownictwa medycznego i patrole policji. Wkrótce okazało się, że konieczne będzie wezwanie aż dwóch śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ponieważ obrażenia mężczyzn są zbyt rozległe do transportu samochodamią. Prowizoryczne lądowisko na pobliskim stadionie sportowym zabezpieczali strażacy ochotnicy.
- Z informacji, jakie otrzymaliśmy wynikało, że doszło do wybuchu, w wyniku którego rannych zostało dwóch mężczyzn. Strażacy przybyli na miejsce, wspólnie z lekarzami i ratownikami medycznymi udzielali pierwszej pomocy poszkodowanym - informuje młodszy brygadier Krystian Bąk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Stalowej Woli. - Do eksplozji doszło w garażu, w niewielkiej piwniczce wielkości metr na dwa metry.
Bardzo niewielkie pomieszczenie, gdzie doszło do eksplozji, to najprawdopodobniej zabudowany niegdyś kanał służący do napraw samochodów. Jak wstępnie ustalono mieszkający na tej posesji mężczyźni - syn i ojciec w wieku 45 i 68 lat, dzień wcześniej (środa 7 czerwca) uszczelniali to pomieszczenie wykorzystując piankę montażową poliuretanową.
- Ta pianka tężejąc wydzielała opary, które w dużym stężeniu są łatwopalne. W tej piwniczce nie ma źródła światła i mężczyźni wchodząc do niej, by sprawdzić efekt prac, prawdopodobnie zapalili świeczkę lub zapalniczkę. Wówczas doszło do eksplozji łatwopalnych gazów, których stężenie były bardzo wysokie - dodaje młodszy brygadier Krystian Bąk.
Siła ognistego podmuchu była tak potężna, że zerwała z mężczyzn ubrania, niekiedy wraz ze skórą! Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, oparzenia mogą obejmować nawet ponad 90 procent powierzchni ciała!
Na miejscu tragedii pracują ekipy śledczych.