Stan Odry się nie poprawia. Wiosną czeka nas kolejny zakwit glonów

Uniwersytet Szczeciński od pierwszego września prowadzi badania Odry na odcinku od Nowej Soli do Zalewu Szczecińskiego. Pierwszy etap zakończył się w połowie grudnia, lecz monitoring rzeki został przedłużony do czerwca 2023 roku i jest prowadzony tą samą metodą. Raz w miesiącu, z ponad 20 stanowisk w korycie Odry, pobierane są próbki wody, które służą do sprawdzenia m.in. takich podstawowych parametrów jak: tlen, temperatura, czy zasolenie. To jednak tylko część specjalistycznych badań, których wyniki są regularnie porównywane i nie napawają optymizmem.

- Sytuacja w ogóle się nie poprawia. Stan chemiczny i ekologiczny wody jest zły. Nic się nie zmieniło, ponieważ do Odry cały czas wpływają zanieczyszczenia. Stan jest bardziej stabilny niż wcześniej, ale to jest wynikiem pory roku, bo mamy niskie temperatury - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" prof. dr hab. inż. Robert Czerniawski, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego.

Badania są sfinansowane z budżetu województwa w łącznej kwocie 100 tysięcy złotych.

W Odrze wciąż obecne są złote algi, których toksyny spowodowały masowe śnięcie ryb na przełomie lipca i sierpnia. Z powodu niskich temperatur ich ilość jest niewielka, lecz na pewno zmieni się to wraz z porą roku.

- Czekają na lepsze warunki, aby móc intensywnie się rozmnażać - przestrzega profesor Czerniawski i zauważa, że nie tylko wspomniane algi mogą spowodować kolejne kłopoty - Wszyscy myślą, że to były tylko złote algi, ale to był zespół różnych glonów, a one były tylko jednym ze składników tego zakwitu. Mogą też pojawić się sinice, co jeszcze bardziej pogorszy stan sanitarny rzeki.

Należy pamiętać, że na dnie Odry wciąż spoczywa mnóstwo rozkładających się ryb, których nie udało się zebrać. Rozpuszczone w wyniku rozkładu substancje staną się pożywką dla glonów. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas powtórka z ubiegłego roku, czyli zakwit glonów, odtlenienie wody i wzrost PH.

- Może to nie będzie tak spektakularne jak wcześniej, ponieważ duża część ryb po prostu zginęła podczas ostatniej katastrofy. To już nie będzie miało takiego efektu wizualnego - mówi Robert Czerniawski.

Jak pisaliśmy w "Głosie" Polski Związek Wędkarski okręg Szczecin rozważa zarybianie podległej im części Odry już wiosną. Te działania są jednak uzależnione od wyników badań, a także konsultacji ze specjalistami. Choć PZW posiada gotowy narybek, to profesor Czerniawski uważa, że ryzyko jest zbyt duże.

- Ja bym na pewno nie rekomendował zarybiania, bo nie wiemy co się stanie. Poczekajmy do krytycznego okresu letniego, sprawdźmy jak to będzie wyglądało. Możemy stracić kolejne ryby i pieniądze, które przeznaczymy na zarybianie - tłumaczy.

Za zarybianie Odry odpowiedzialnych jest kilka różnych pomiotów. Według specjalistów, jeśli nowy narybek nie zostanie wpuszczony do rzeki na wiosnę, to z kolejnym zarybianiem trzeba będzie poczekać do przyszłego roku.