Jeszcze nie wiemy, kto ostatecznie będzie się ubiegał o posadę pierwszego urzędnika Rzeczypospolitej. Jest jednak trochę informacji pozwalających na ocenę, kto by chciał - nawet gdy temu zaprzecza. Ryzykując pomyłkę, przedstawiam moją (subiektywną) listę pretendentów. Alfabetycznie.
Włodzimierz Cimoszewicz
Już powiedział, że nie startuje. Ale dodał, że pewnie by zmienił zdanie, gdyby to był jedyny sposób odsunięcia od urzędu Lecha Kaczyńskiego. Myślę, że weźmie na siebie ten krzyż, gdy dojdzie do wniosku, że… ma szansę. Cimoszewicz jest poważnym i dobrze wykształconym człowiekiem. W poprzednich wyborach rozważałem, czy nie zaangażować się w jego poparcie. Naiwnie uwierzyłem, że chce się odciąć od SLD. Zrozumiałem swój błąd, gdy na szefową swojego komitetu wyborczego powołał Jolantę Kwaśniewską. Od dawna nie miałem natomiast złudzeń co do jego poglądów społecznych - są stereotypowo liberalne.
Ludwik Dorn
Ma zasługi historyczne. Jarosław Kaczyński pewnie go skrzywdził, ale jego rozstania z PiS-em nie postrzegam jako wyniku sporu o pryncypia. Ot, kłótnia. Dorn w przeszłości energicznie wspierał to, co mnie od PiS-u odpychało - takie na wpół autorytarne pomysły. Nie potrafię powiedzieć, jaki ma pomysł "na Polskę", ale to, co mówi, wydaje mi się mętne, a do tego wypowiadane napuszonym językiem. Na wybór nie ma szans i nie sądzę, by spopularyzował swoje ugrupowanie.
Myślę, że Cimoszewicz weźmie na siebie ten krzyż (już w przeszłości poświęcał się na urzędzie marszałka, premiera, ministra), gdy dojdzie do wniosku, że... ma realną szansę
Marek Jurek
Bardzo ideowy i z historycznymi zasługami. Poważny człowiek. Jednak na mój gust ideowy za bardzo i wielce jednostronnie. Chyba nigdy tego nie przyznał jednoznacznie, ale ja sądzę, że jest za totalnym zakazem przerywania ciąży. Jego konflikt z Jarosławem Kaczyńskim miał pryncypialny charakter. Jego poglądów w sprawach społecznych nie potrafię zrekonstruować. Nigdy mu nie zapomnę, że pojechał z ryngrafem Matki Boskiej do mordercy Pinocheta. Chciał też kiedyś obchodzić 800-setną rocznicę... wypraw krzyżowych. Na starość stałem się bardziej konserwatywny, ale... Problemu zresztą nie ma - Jurek jest bez szans.
Lech Kaczyński
Z zasługami. Poważny człowiek. Moim zdaniem obciąża go (po części za jego zgodą) hipoteka PiS-u. Merytorycznie urząd prezydenta wypełnia porządnie, ale PR-owsko... W jego postawie jest miejsce na dostrzeganie interesów ''zwykłych ludzi''. To mi się podoba. Podoba mi się również jego wrażliwość na to wszystko, co składa się na suwerenność Polski. Ale nie potrafię zrekonstruować jego programu polityki zagranicznej. Antykomunistą jest też pryncypialnym, ale pragmatycznym. Oskarżenia politycznego chuligana (Palikota) miotane niestety za zgodą Tuska (iKomorowskiego) są próbą zanurzenia polskiej polityki w szambie. Palikot ma pomocników, więc te działania nie są bezskuteczne. Ale Lech Kaczyński ma w wyborach szansę, choć nie wygląda to dziś dobrze.
Bronisław Komorowski
Też z istotnymi zasługami. Też poważny człowiek. Jednak z dwu powodów nie jest mi z nim po drodze: jest konserwatywnym liberałem (konkrety niejasne) i... dla przyjemności strzela do zwierząt, żeby je zabić. Wiem, że to krzywdzące, ale - z tego ostatniego powodu - kojarzy mi się z Breżniewem. Nie wiem, czy ma jakiś problem z tymi cholernymi WSI - powinien wszystko szczegółowo i wiarygodnie wyjaśnić. Z poglądami konserwatywno-liberalnymi nie sympatyzuję, ale wiem, że są ludzie, którzy je mają. Komorowski jest chyba dobrym ich reprezentantem. Na pewno ma duże szanse.
Kornel Morawiecki
Człowiek o wybitnych zasługach. Bezkompromisowy i odważny. Nieprzejednany antykomunista i krytyk Okrągłego Stołu. Jego postawa zawsze mi imponowała, ale myślę, że nie jest to etos dobry dla prezydenta. To urząd wymagający zrozumienia dla postaw mnie pryncypialnych. Poglądów społecznych i ekonomicznych Morawieckiego nie znam. Przypuszczam, że nie są neoliberalne. Nie wiem, czy ostatecznie wystartuje (podpisy, pieniądze), ale szans nie ma.
Tomasz Nałęcz
Wybitna inteligencja emocjonalna. Przez pewien czas sądziłem, że jest ''człowiekiem lewicy'', a nie PZPR-u. Myliłem się. Po prostu dobrze stosuje farbę ochronną. Czerpie prestiż ''z komisji rywinowskiej''. Jednak nie był tam niezłomnym śledczym (to jemu Miller zawdzięcza, że jego billingi telefoniczne nie zostały ujawnione). W ostatnich latach strasznie nerwowo szukał dla siebie miejsca - przekombinował. Myślę, że ze startu w wyborach zrezygnuje. Podejrzewam, że zgodził się kandydować, by... zrezygnować (razem z kandydatem SLD) na rzecz Cimoszewicza.
Andrzej Olechowski
Piękny mężczyzna. Łatwo jego podobiznę pomylić z podobizną Ignacego Mościckiego. Ponadto jest - jak Nałęcz - posiadaczem wybitnej inteligencji emocjonalnej, a jak Komorowski konserwatywnym-liberałem. To jasne, że mi z nim nie po drodze. Niestety, wydaje mi się, że Olechowski uporczywie poluje na posady: spotkałem go podczas Okrągłego Stołu po stronie komunistycznej, potem był ministrem u Olszewskiego, potem w rządzie SLD. Przewodniczył Bezpartyjnemu Blokowi Wspierania Reform, a to był -moim zdaniem - autorytarny pomysł Wałęsy (dzięki Bogu, bez szans). Jeszcze potem zakładał PO. To nie mój problem, ale myślę, że Olechowski powinien jednak w kampanii szczegółowo wyjaśnić swoje związki z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa, a także sympatię do najwybitniejszego kasyniarza III Rzeczypospolitej. Nie sądzę, by Olechowski miał szansę przejść do drugiej rundy, ale chyba nie może się wycofać.
Radosław Sikorski
Bardzo podobny do Olechowskiego. Zarówno pod względem zalet, jak i wad. Jego poglądów na kwestie społeczne i gospodarcze nie znam, a nawet podejrzewam, że ich nie posiada. Był ministrem w rządzie PiS-u, a gdy go odwołali, domagał się dorżnięcia PiS-owskiej watahy. Bałtycki rurociąg Gazpromu porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow, ale teraz zabiega (i to mi się podoba) o jak najlepsze stosunki z Rosją i Niemcami. Chciał swego czasu zburzyć Pałac Kultury (gdzie mieści się mój Instytut). Ale jest jeszcze jedna sprawa - moim zdaniem poważna. Czy prezydentem Najjaśniejszej może zostać ktoś, kto - skutecznie - ubiegał się o obce obywatelstwo ? Formalnie nie ma przeszkód. Niestety (jeżeli otrzyma nominację PO), ma szansę.
Jerzy Szmajdziński
Nie dostrzegam jego zasług. Pierwszy raz zobaczyłem go w latach 70. - w białej koszuli z czerwonym krawatem ''w imieniu polskiej młodzieży'' składał meldunek Edwardowi Gierkowi. Potem stał się człowiekiem partyjnego aparatu: kolejno PZPR, SdRP i SLD. Pokochał Amerykę i stał się liberałem. Chyba nie jest przywiązany do swoich poglądów. Moim zdaniem reprezentuje sieroty po PRL, przekonane, że ''były wypaczenia, ale...''. Doceniłbym, gdyby publicznie i szczegółowo opowiedział, jak to było z tym CIA w Szymanach. Na wybór (ani na drugą rundę) nie ma szans. Wątpię, by przyczynił się do poprawy notowań SLD, choć jego dobroduszny styl wzbudza u niektórych sympatię.