Właśnie z tego powodu nie zapadł dziś wyrok w sprawie, w której oskarżonym jest były wojewódzki radny PiS Jerzy G. Bo radca prawny jest kluczowym świadkiem w tym procesie. Dopóki nie było wiadomo gdzie jest i kiedy go złapią, proces toczył się bez niego. Odczytywano jego zeznania i wyjaśnienia składane wcześniej. Ale kiedy okazało się, że jest szansa przesłuchać go osobiście, sąd zrezygnował z wydawania wyroku i wznowił proces.
Ta historia ciągnie się już wiele lat. W 2012 roku mecenas T., radny Jerzy G. i inne osoby zasiedli na ławie oskarżonych. Były dwa wątki. Oszustwo na szkodę Polbusu i próba wyłudzenia 12 mln złotych z Kasy Oszczędnościowo Kredytowej. Obie instytucje miały umowy z kancelarią Tomasza T. Obie zostały oszukane.
SKANDAL Z POLITYKĄ W TLE. Tu przeczytasz o akcie oskarżenia w tej sprawie
Tomasz T. był głównym oskarżonym. W pierwszej instancji sąd skazał go na siedem lat więzienia. Uzasadniając wyrok sędzia nazwał Tomasza T. „chuliganem obrotu prawnego”. Sąd Apelacyjny wyrok obniżył do czterech lat. A było to cztery lata temu. Do dziś mecenas nie zgłosił się do więzienia.
Radny Jerzy G. był oskarżony w wątku dotyczącym Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. W tym samym procesie, w którym sąd skazał mecenasa T., uniewinnił radnego. Wyrok uniewinniający został jednak uchylony w apelacji, a sprawa przekazana do ponownego rozpoznania. Kolejny proces też skończył się uniewinnieniem i uchyleniem tego wyroku przez Sąd Apelacyjny. Dziś miał zapaść trzeci wyrok. Ale będziemy musieli poczekać aż sąd w Kolumbii zdecyduje czy wydać Tomasza T. do Polski.
Tymczasem Jerzy G. od kilku miesięcy przebywa w areszcie. Jest podejrzany o przekręty na szkodę Polskiego Czerwonego Krzyża. Był tam dyrektorem biura we wrocławskim oddziale. Kilka dni temu Sejmik Województwa Dolnośląskiego wygasił mandat Jerzego G. bo nie złożył on w terminie oświadczenia majątkowego.