Świątek nie chciała zdradzić, co usłyszała od Collins
Nie wiedzieliśmy, co powiedziała Collins. Iga zapytana o to w rozmowie z TVP, odpowiedziała tylko, że była zaskoczona słowami rywalki, tym bardziej, że sama złożyła jej życzenia, bo wie, że w tym roku zapowiedziala zakończenie kariery. Świątek nie chciała zdradzić, co jej powiedziała Danielle i odesłała dziennikarkę do Amerykanki:
– Nie było to miłe. Niech sama o tym powie
– odparła polska tenisistka.
Collins zarzuciła Świątek fałsz i hipokryzję
Collins wyjawiła później, co przekazała Świątek przy podziękowaniu za grę przy siatce:
– Powiedziałam Idze, że nie musi być hipokrytką w sprawie mojej kontuzji. Wiele rzeczy dzieje się przed kamerą i jest wiele charyzmatycznych osób, które zachowują się w jeden sposób przed kamerą, a w szatni inaczej. Po prostu nie miałam najlepszych doświadczeń i uważam, że nikt nie powinien być hipokrytą. Mogą być tacy, jacy są, akceptuję to i nie potrzebuję fałszu
– wyjawiła Amerykanka.
„Danielle Collins została zapytana, co powiedziała Idze Świątek, gdy rozmawiała z nią po wycofaniu się z ćwierćfinału z powodu, jak Collins później wyjaśniła, kontuzji mięśnia brzucha”.
Świątek odniosła się do krytyki Collins
Świątek na konferencji pomeczowej przyznała, że zdziwiły ją słowa ćwierćfinałowej rywalki.
– Nigdy nie zrobiłam nic niemiłego w jej kierunku, wręcz chciałam jej pogratulować kariery, bo wszyscy wiemy, że to jej ostatni sezon. Nie wiem, o co jej chodziło, bo nie miałyśmy żadnych interakcji, które mogłyby sprowokować takie słowa
– podkreśliła 23-letnia raszynianka.
Przyznała, że nie spodziewała się, że Collins podda mecz.
– Nie wiedziałam, z czym ma problem, bo miała przerwę medyczną poza kortem. Nie spodziewałam się, że skreczuje
– oznajmiła Świątek.
Przerwa toaletowa Świątek kością niezgody z Collins?
Zapytana, czy ostra reakcja Amerykanki mogła mieć związek z długą przerwą toaletową, z której podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego skorzystała po przegraniu drugiego seta i Collins wyraźnie okazywała frustrację, a kibice zaczęli buczeć, odparła:
– Nie chcę gdybać. Zazwyczaj podczas turniejów mamy pięć minut na przebranie się w trakcie meczu. Spytałam pani, która mnie eskortowała, ile mam czasu, a ona powiedziała, że nie liczą czasu i mam wyjść, kiedy uważam. Wykorzystałam ten moment, żeby się przebrać i schłodzić i wróciłam na kort. Nie wiedziałam, ile czasu minęło. Nie zrobiłam nic wbrew przepisom. Słyszałam reakcję trybun, ale nie brałam tego do siebie, bo nie jest łatwo grać w takich warunkach, w takiej temperaturze
– wyjaśniła polska tenisistka.
