Brakuje szczepionek Johnson&Johnson. Punkty przesuwają pacjentom wizyty
Do miejskich punktów szczepień w Bytomiu w tym tygodniu dotarło o 2 100 mniej szczepionek firmy Johnson&Johnson niż było zamówione. Zamiast 2 300 dojedzie tylko 200. To efekt zmniejszenia przez producenta dostaw dla Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Władze miasta już zapowiedziały, że choć dostawy szczepionek firm Pfizer i BioNTech nie zwolniły, to nie obejdzie się bez przesuwania części pacjentom umówionych już wizyt.
- Osoby, które miały już zaplanowane szczepienia, muszą się liczyć z opóźnieniami. Otrzymają one informację dotyczącą zmiany terminów - przyznaje prezydent Bytomia, Mariusz Wołosz.
Jak czytamy na stronie magistratu, zaległe szczepionki Johnson&Johnson mają dotrzeć do Polski na początku czerwca.
Problemy z dostawami Johnson&Johnson mają ośrodki szczepień w całej Polsce. Najbardziej komplikują pracę powszechnych punktów szczepień w Warszawie i Gdańsku. W tym ostatnim mieście kilka zdecydowało się wręcz zawiesić działanie. Od środy, 19 maja, nie pracuje punkt przy ul. Dębowej 21. Na dwa tygodnie pracę zawiesił także punkt drive-thru przed Stadionem Gdańsk, który prowadzi marszałkowska sieć szpitali Copernicus. W Warszawie trzeba będzie przesunąć wizyty łącznie pięciu tysiącom ludzi.
W Bielsku-Białej akcja szczepień zwolniła, w Katowicach - nadal są wolne terminy
Do służb wojewody śląskiego nie dotarły na razie informacje, aby którykolwiek z punktów w regonie musiał z tego powodu wstrzymać przyjmowanie pacjentów. - Wszystkie punkty w woj. śląskim zgłosiły na ten tydzień zapotrzebowanie na 268 tys. 820 dawek, z tego te największe na 66 tys. 080. Jedna z zaplanowanych dostaw opóźniła się o jeden dzień, ale nie dotarły do nas informacje, aby zakłóciło to znacząco pracę punktów - mówi Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego.
Na niedobory szczepionek kadry niektórych punktów uskarżają się jednak nie od dzisiaj. Tygodniowe dostawy szczepionek, jakie trafiają do masowego punktu szczepień w Bielsku-Białej, wystarczyłyby na jeden dzień. Dlatego w maju punkt zorganizowany w hali pod Dębowcem działa tylko przez cztery dni w tygodniu. Choć początkowo miał pracować cały tydzień.
- W pierwszych tygodniach funkcjonowania masowego punktu szczepień w Janowie dostaliśmy mniej porcji szczepionek, niż to było zaplanowane - przyznaje Michał Łyczak, rzecznik prasowy UM Katowice. Jak jednak zaznacza, nie wpłynęło to znacząco na pracę punktu. - W pierwszym tygodniu wykonaliśmy blisko dwa tysiące iniekcji. Jesteśmy gotowi na szczepienie nawet trzech tysięcy osób tygodniowo, ale jesteśmy uzależnieni od dostaw. Cały czas są także wolne terminy. Osoby, które mają wyznaczone późniejsze daty szczepienia pierwszą dawką, zachęcamy, aby przyspieszały swoje wizyty - mówi Łyczak.
