Widzę, że uśmiech nie schodzi pani z twarzy. I trudno się temu dziwić, bo zagrałyście kapitalne spotkanie.
Na pewno bardzo cieszy ten mecz. No, może oprócz tego kawałka drugiego seta, gdzie po własnych błędach oddawałyśmy punkty. Ale myślę, że było to chyba najrówniejsze spotkanie, jakie zagrałyśmy od początku tego sezonu. Nie robiłyśmy aż takich głupich błędów, które wcześniej zdarzało nam się popełniać. I to jest duży plus dla nas. Może ta gra w końcu się ustabilizuje, bo wcześniejsze mecze albo dobrze zaczynałyśmy i trochę gorzej się kończyło, albo było odwrotnie. Tak więc to na pewno cieszy. Z pewnością dużą różnicę zrobiła zagrywka Any Kalandadze, która bardzo dobrze radziła sobie również w ataku, przy wysokim bloku rywalek. Jej świetna dyspozycja nam pomogła, nakręcało to cały zespół.
Szkoda przegranej drugiej partii?
Na pewno. Myślę, że w drugim secie bardziej zaważyły nasze błędy niż lepsza gra rywalek. Może w naszych głowach trochę odpuściłyśmy tego seta? Trudno powiedzieć. Ale jednak potem zmobilizowałyśmy się, walczyłyśmy do końca i grałyśmy praktycznie to samo, co w pierwszej partii.
Już we wtorek zagracie na Podpromiu z Vasasem w Lidze Mistrzyń. W Budapeszcie wygrałyście, ale łatwo nie było. Jak będzie teraz?
Tam, w Budapeszcie, nie zagrałyśmy dobrego meczu. Pamiętam, że bardzo źle weszłyśmy w spotkanie. Cóż, teraz dużo będzie zależało od naszej postawy. Oczywiście Budapeszt jest mocnym zespołem, bo walczył dzielnie z Conegliano. Na pewno nie będziemy lekceważyć Węgierek. Mam nadzieje, że zagramy podobnie jak z Chemikiem i wynik też będzie podobny.
