Dlatego nie zdziwiły mnie doniesienia, że amerykańska agencja kosmiczna (NASA) bada pierwsze przestępstwo popełnione w kosmosie, a ścislej mówiąc – na orbicie okołoziemskiej. Miłośników sensacji muszę jednak rozczarować, bo nie chodzi o zabójstwo, gwałt czy kradzież. Chociaż... Kradzież – tak, tyle że nie w sensie dosłownym.
Nikt nikomu nie zwędził kombinezonu ani żadnego innego elementu wyposażenia. Amerykańska astronautka Anne McClain wykorzystała komputer pokładowy, by połączyć się z bankiem i wejść na konto swojej byłej partnerki Summer Worden. Ta zresztą też miała ciekawą robotę, bo pracowała w wywiadzie sił powietrznych, czyli była zawodową żołnierką. Mimo że Anne nie wzięła z konta, do którego zresztą znała hasła, nawet jednego dolara, Summer oskarżyła ją o kradzież tożsamości i danych.
Jak widać, po wygaśnięciu lesbijskiej miłości i rozstaniu nic nie powstrzymuje pań od prowadzenia prywatnych rozgrywek na forum publicznym. Praktycznie wyglądało to tak, że na wniosek Summer bank sprawdził, kto wchodził na konto, i wyszło na jaw, że Anne uczyniła to w czasie, gdy krążyła na orbicie. Prawnicy są zdania, że grozi jej taka sama odpowiedzialność karna, jak gdyby w ogóle nie ruszyła się ze swojego mieszkania, nawet na sąsiednią ulicę.
Wiadomo, że Amerykanie mają bzika na punkcie prawniczych korowodów i procesują się o wszystko. Mnie zastanawia, o co tak naprawdę chodzi Summer, bo przecież nie zlikwidowała wspólnego z byłą partnerką konta. To mi pachnie typową babską zemstą, w tym przypadku wprost nieziemską.
Po namyśle muszę przyznać, że zaczynam nieco rozumieć, o co chodzi naszym biskupom, gdy ględzą wciąż o „tęczowej zarazie”. Proszę bardzo, taka lesbijka potrafi być wścibska nawet wysłana w kosmos, gdzie - zamiast gapić się na okrągło w gwiazdy – infiltruje czyjeś finanse. A czy ta druga jest lepsza, skoro - zamiast poszarpać tamtej włosy po powrocie na Ziemię - zdecydowała się polecieć z donosem do NASA? Zaraza jedna...
Niewykluczone, że geje w kosmosie byliby zdolni do podobnych bezeceństw i wypada tylko poczekać na upowszechnienie lotów, by wyszło szydło z worka. Jestem przekonany, że już niedługo, gdy tanie linie kosmiczne będą wozić ludzi tysiącami, podstępna i zdradliwa natura LGBT objawi się nam w całej krasie na skalę kosmiczną.
Nieziemską przenikliwością wykazał się ostatnio biskup Marek Mendyk, gdy oświadczył z okazji zbliżającego się nowego roku szkolnego: „Skutki wprowadzenia edukacji seksualnej na Zachodzie są przerażające, wręcz niewyobrażalne. Przykład rodziców, którzy uciekają z niektórych krajów Europy z powodu seksualizacji dzieci i młodzieży, jest dzisiaj przestrogą dla nas w Polsce”.
Szkoda, że nie podał konkretnie, ilu rodziców i dokąd uciekło, bo niedowiarkowie mogą uznać, że biskup chwilowo odleciał na dość wysoką orbitę. To, że jest przerażony i zaskoczony seksualizacją, mniej mnie dziwi - widocznie nie przetrawił jeszcze pedofilskich dokonań niektórych księży.
