- Do Chin już na pewno nie wrócimy, za bardzo się wystraszyliśmy - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Małgorzata Chylińska, która z trójką dzieci: Pawłem (9 lat), Julią (6 lat) i Dawidem (3 lata) jako ostatnia opuściła dzisiaj szpitalny oddział. Do szpitala przyjechał po nich mąż kobiety, Chińczyk, który mieszka w Polsce na emeryturze. Pani Małgorzata była z dziećmi w Wuhan, ponieważ chodziły tam do szkoły i uczyły się chińskiego.
Wszystkie cztery badania na obecność koronawirusa dały wynik negatywny. Są zdrowi i dlatego mogli dzisiaj bezpiecznie opuścić 4. Wojskowy Szpital Kliniczny przy ull. Weigla we Wrocławiu.
Przez ostatnie dwa tygodnie nie mogli opuszczać szpitalnego pokoju.
- Mieszkałam ze swoimi dziećmi, więc nie musiałam nosić maseczki. Ale jeśli kilka nieznajomych osoby położono w jednym pokoju, to był przykaz, żeby je nosić cały czas. W sumie to głównie leżeliśmy, pobierali tylko od nas co jakiś czas wymazy z ust. Dzieci miały telefony, na których grały, więc jakoś daliśmy radę - opowiada nam.
Zobacz koniecznie
Ewakuowani z Wuhan wrócili do swoich domów. W przyszłym tygodniu do Polski wrócą dwie kolejne osoby z polskim obywatelstwem, mieszkające w epicentrum koronawirusa. Wcześniej nie zgodziły się na ewakuację, ale teraz zmieniły zdanie. Nie wiadomo jeszcze czy trafią do Wrocławia.
Przeczytaj u nas
