Zobacz wideo: Nowe mandaty od straży miejskiej - mają większe uprawnienia
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód zakończyła śledztwo w sprawie 32-letniego Bartosza T., pseudonim "Suweren", który wiosną br. najpierw wtargnął bez maseczki do szpitala w Toruniu, usiłując dostać się na oddział z chorymi na Covid-19 i pokazać w Internecie, że jest rzekomo pusty, a później groził podpaleniem magistratu. Szybko po zatrzymaniu usłyszał zarzuty sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób oraz gróźb karalnych.
Polecamy
Sprawa była jednak rozwojowa, bo Bartosz T. nagrał i upowszechnił w mediach społecznościowych zdecydowanie więcej "akcji", których przebieg mógł zainteresować prokuraturę. Co dokładnie obejmie akt oskarżenia, okaże się niebawem. Śledztwo zakończono; obrońca "Suwerena" zapoznał się z aktami. Co ciekawe, nagrania będące dla prokuratury dowodem łamania prawa interpretuje odwrotnie.
- Mój klient nie przyznaje się do żadnego z zarzutów, które postawiono mu na początku śledztwa. Jest niewinny. Nigdy nie miał zamiaru złamać prawa. Nagrania, które dokumentują między innymi jego wkroczenie do szpital miejskiego w Toruniu są tego dowodem: nie krył swojego postępowania, działał jawnie. A celem jego było to, by odbiorcy w Polsce i na świecie dowiedzieli się prawdy o pandemii - mówi "Nowościom" adwokat Arkadiusz Pietrzak.
Co zrobił Bartosz R. "Suweren" w szpitalu miejskim w Toruniu?
27 marca br. Bartosz T. wkroczył w towarzystwie kompana na teren Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. Akcję nagrywał i relacjonował w internecie. Jego celem było dotarcie na oddział z chorymi na Covid-19, pokazanie, że jest - jak chciał zasugerować pusty i udowodnienie w ten sposób, że "pandemia to ściema".
Był butny i pewny siebie. "Suweren przyszedł na kontrolę!" - obwieszczał. A gdy personel usiłował go zatrzymać, nie reagował. "Jestem w szpitalu w moim państwie i nikt mi nie będzie mówił, gdzie mogę wchodzić, a gdzie nie" - słychać na filmie, który mężczyźni umieścili później w sieci.
Polecamy
Na oddział covidowy Bartosz T. się nie dostał, ale - jak przekazywał prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury - chodził korytarzami placówki, wchodził na oddziały bez maseczki i bez rękawiczek, dotykał klamek, drzwi i innych przedmiotów, nie dezynfekując rąk i nie zachowując dystansu podczas tego "spaceru". Tym samym sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób - uznali śledczy, stawiając zarzuty.
Kolejny zarzut dotyczył samego faktu wtargnięcia do szpitala bez pozwolenia (obowiązywały obostrzenia pandemiczne) i nieopuszczenia go mimo żądań personelu.
1 kwietnia "Suweren" groził podpaleniem magistratu. Urzędnicy nie uznali tego za żart primaprilisowy
Kolejny zarzut prokuratura postawiła Bartoszowi T. w związku z tym, czego dopuścił się wobec pracowników i petentów Urzędu Miasta Torunia. Swoją wtargnięcie do szpitala mężczyzna relacjonował w mediach społecznościowych. I już wtedy groził tak: "Do prezydenta Torunia. Słuchaj. Wszedłem do swojego własnego szpitala, bez maski, bo to jest mój szpital i tych ludzi, a nie twój. Nadchodzi decentralizacja systemu i macie to zrobić w sposób pokojowy. Jak nie, to będą się paliły te urzędy. Będą się paliły".
Po kilku dniach, 1 kwietnia br., wtargnął natomiast do Urzędu Miasta Torunia. Śledczy uznali, że jego groźby wywołały realne poczucie zagrożenia u pracowników magistratu. Stąd właśnie kolejny zarzut. Za najpoważniejszy z zarzuconych mu czynów "Suwerenowi" grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Bartosz T. to kolekcjoner wyroków. Usłyszał już wyroki za fabryczkę narkotyków i atak na policjantów
Samozwańczy król antycovidowców od dawna wchodzi w konflikty z prawem. I już kolekcjonuje wyroki! 22 lipca br. Sąd Okręgowy w Toruniu skazał go w głośnej sprawie narkotykowej na 5 lat pozbawienia wolności i 2500 zł grzywny. Wraz z nim skazany został jego brat i trzech kompanów. Chodziło o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która przy ul. PCK w Toruniu (bardzo blisko Komendy Miejskiej Policji) urządziła fabryczkę narkotyków, a następnie w dużej ilości wprowadzała je do obrotu. To orzeczenie nie jest jednak jeszcze prawomocne.
Kolejny wyrok "Suweren" usłyszał w Sądzie Rejonowym w Toruniu. Za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie policjantów skazany został na 1 rok 2 miesiące prac społecznych (po 40 godz. miesięcznie). Ma też funkcjonariuszom zapłacić zadośćuczynienie: uderzonemu 200 zł, a oplutemu 150 zł. Ataku na tych mundurowych dopuścił się w nocy z 4 na 5 lutego br., w wieżowcu przy ul. Warneńczyka w Toruniu, w którym mieszka. Policjantów na interwencję wezwali sąsiedzi. Alarmowali, że Bartosz T. jest bardzo agresywny, szaleje, krzyczy na całą klatkę.
WAŻNE: Bartosz T. "Suweren" zwolniony został z aresztu
*Po wtargnięciu do szpitala miejskiego w Toruniu i grożeniu podpaleniem magistratu Bartosz T. został tymczasowo aresztowany. Jednak w sierpniu br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku okazał się łaskawy dla "Suwerena" i uchylił mu areszt orzeczony w związku z tą sprawą.
*Gdańska Temida uznała, że Bartosz T. może na proces w tej sprawie poczekać na wolności. Objęty został dozorem policji, zastosowano kaucję w wysokości 30 tys. zł.
